środa, 4 marca 2015

6 '...chciał pan ze mną rozmawiać?'

-Zoey, mogłabyś wstać, jest dwunasta! -obudził mnie głos zbliżającego się taty.
Z początku nie wiedziałam, co się dzieje, ale potem wszystko wróciło. Alkohol, impreza, tańce i... Harry. Jednym ruchem odwróciłam się w drugą stronę i spojrzałam na śpiącego jeszcze Stylesa. Przerażona zbliżającym się ojcem, znów wróciłam do poprzedniej pozycji i zamknęłam oczy.
-Zo... -zaczął, ale skończył w momencie, gdy znalazł się w pokoju. Nie widziałam jego reakcji, bo wciąż udawałam, że śpię. Szczerze mówiąc, nawet nie chciałam jej widzieć. Miałam tylko nadzieję, że nie zabije Harrego, a przy okazji mnie, gdy zejdziemy na dół. Kiedy tata opuścił pokój i zamknął za sobą drzwi, położyłam się na wznak i wpatrywałam w sufit, myśląc bliżej mówiąc o niczym.
-Zoe -odwróciłam wzrok, kiedy usłyszałam swoje imię z ust Harrego.
-Hm? -spojrzałam na niego, ale wciąż miał zamknięte oczy. Nie odpowiedział, tylko lekko wtulił się w poduszkę. Czy on właśnie powiedział moje imię przez sen? Boże, Zoe, ocknij się, o czym ty myślisz? Wy się nie lubicie!
Przymknęłam oczy, ale wciąż nie ruszałam się z miejsca. Nic nie robienie zaczęło jednak doprowadzać mnie do szału, więc otworzyłam oczy i zmieniłam pozycję na siedzącą.
-Nie wiedziałem, że już nie śpisz -usłyszałam zaspany głos Harrego. Z natury był on niski, ale rano zdawał się być jeszcze bardziej seksowny.
-Mhm -mruknęłam pod nosem, wciąż zdumiona tym, co przed chwilą usłyszałam.
-Chyba powinienem już iść...
-Tata przygotował pewnie śniadanie. Nie radziłabym się mu sprzeciwiać, zwłaszcza, że już wie, że tu spałeś... -niepewnie na niego spojrzałam.
-Był tu? -jego oczy się rozszerzyły.
-Taa -nieco się skwasiłam, -ale nie wiem, jak zareagował. Udawałam, że śpię -zaczął się śmiać.
-Boisz się własnego ojca?
-Stanowczo stwierdzam, że ty powinieneś bać się bardziej -sztucznie się uśmiechnęłam. Harry momentalnie zrobił się poważny i postanowił wstać z łóżka.
-Ja chyba serio już pójdę.
-Daj spokój, mój ojciec nic ci nie zrobi, przecież nic się nie stało -wzdrygnęłam ramionami. -Ubiorę się i zejdziemy razem -wstałam z łóżka i stanęłam przed szafą, wyciągając z niej jeansy. -No już, odwróć się -spojrzałam na niego i uniosłam brwi. Posłusznie wykonał moje polecenie i stanął przodem do okna. Szybkim ruchem wsunęłam do spodni najpierw jedną, a potem drugą nogę.
-Już?
-Tak -odpowiedziałam, kiedy do końca zapięłam rozporek. Luźną koszulkę, w której spałam, zostawiłam na sobie, a na nią włożyłam tylko szary sweterek. -Chodźmy -kiwnęłam głową i otworzyłam drzwi. Swoją drogą, byłam ciekawa, co powie tata. -Cześć -przywitałam się, kiedy tylko weszliśmy do kuchni.
-Cześć, Dan -rzucił niepewnie Harry.
-Cześć -mój tata podał mu rękę, -nie wiedziałem, że zostajesz na noc.
-To nie tak -zaczęłam tłumaczyć. -Harry odprowadził mnie do domu, bo źle się poczułam... Oboje byliśmy zmęczeni, więc po prostu zasnęliśmy.
-Wszystko w porządku? -zapytał zaniepokojony, patrząc na mnie.
-Tak, tak, wszystko okej -uśmiechnęłam się, uspokajając go.
-Ja już pójdę, nie chciałbym wam przeszkadzać -powiedział wciąż zmieszany Harry.
-Nie, daj spokój -tata położył mu rękę na ramieniu. -Zjedz z nami, będzie nam miło -ciepło się do niego uśmiechnął.
-Nie chciałbym robić kłopotu...
-Ależ to żaden kłopot, Harry -uspokoił go mój ojciec.
Razem siedliśmy w jadalni i zjedliśmy śniadanie. Tata rozmawiał z Harrym nie tylko o interesach, ale też o sprawach prywatnych, ja natomiast starałam się po prostu im nie przeszkadzać.

*

-Dzięki za śniadanie, do zobaczenia później -rzucił Harry, oddalającemu się mojemu ojcu. Ja udałam się razem z naszym gościem w stronę wyjścia, by odprowadzić go do drzwi. -Przepraszam za kłopot, nie wiem, jak to się stało. Nie powinienem zasypiać...
-Daj spokój, nic się nie stało -ciepło się uśmiechnęłam.
-Powinniśmy się kiedyś spotkać, pogadać na spokojnie.
-Kto wie, może kiedyś wpadniemy na siebie w wytwórni -lekko się zaśmiałam.
-Byłoby miło -odwzajemnił mój uśmiech. -Jeszcze raz dzięki za herbatę, której nie wypiłem.
-Nie ma sprawy.
-W takim razie ja już pójdę, do zobaczenia -cmoknął mnie w policzek i chwycił za klamkę.
-Do zobaczenia -odpowiedziałam, gdy tylko opanowałam powoli przechodzący mnie dreszcz. Dobrze, Zoe, zaczynasz to kontrolować. A mówiąc zupełnie serio, starając się na niego nie lecieć, wpadam w to jeszcze głębiej. Czas zrobić coś, żeby od tego uciec.
-Chciałabyś mi coś powiedzieć? -zapytał tata, kiedy tylko ponownie znalazłam się w salonie.
-Nie, może to ty chciałbyś o coś zapytać? -uniosłam brwi.
-Harry to...?
-Twój klient -dokończyłam za niego, sztucznie się uśmiechając.
-Nie, to znaczy tak, ale... coś was łączy?
-Nie, tatku -poklepałam go po ramieniu.
-Jak to, przecież spaliście, to znaczy, wy...
-Błagam tato! To, że leżeliśmy w jednym łóżku, nie znaczy, że cokolwiek między nami jest... Pójdę do siebie -zmieniłam temat, przecząco kręcąc głową.
-I tak wiem swoje -zamarudził pod nosem.
-Słyszałam -rzuciłam, będąc już na schodach, po czym wywróciłam oczami.
Wróciłam do swojego pokoju i przymknęłam drzwi. Postanowiłam, że zanim cokolwiek zrobię, posprzątam. Na początek, zgarnęłam swoje rzeczy z podłogi. Później, zrzuciłam pościel z łóżka, by porządnie je pościelić. Koc wciąż wydawał się pachnieć Harrym. Poprawiłam kołdrę i nakryłam wszystko narzutą. Wzięłam także kubki z herbatą, które przyniosłam w nocy i wyszłam z pokoju, chcąc odłożyć je z powrotem do kuchni.
-Zoe, zapomniałem ci powiedzieć -usłyszałam tatę, schodząc po schodach. -Dzwonił manager One Direction, chciałby się z tobą spotkać.
-Ze mną? -zapytałam zdziwiona, wchodząc do salonu. Nie przestawiałam jednak swojej przechadzki do kuchni, więc nie czekając na odpowiedź ojca, udałam się właśnie tam.
-Tak, mówił, że chciałby z tobą porozmawiać -zaczęłam zastanawiać się, o co chodzi, ale nie mogąc wymyślić nic stosownego, wzruszyłam ramionami i wyszłam z kuchni.
-I co mu powiedziałeś? -zapytałam, stając koło fotela, na którym siedział tata.
-Że dam tobie jego numer i poproszę, żebyś zadzwoniła.
-Świetnie, w takim razie daj ten numer.
-Wizytówka powinna leżeć na moim biurku, idź poszukać -posłał mi uśmiech. Tylko przytaknęłam, odwzajemniając jego uśmiech i ponownie udałam się na górę. Gabinet taty znajdował się naprzeciw mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Na biurku jak zwykle panował porządek, więc nie miałam większego problemu ze znalezieniem wizytówki. Wpisałam numer niejakiego George'a do telefonu i od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę, będąc ciekawa, o co chodzi.
-Słucham? -usłyszałam po drugiej stronie.
-Dzień dobry, z tej strony Zoe Smith, chciał pan ze mną rozmawiać?
-Zoe, świetnie, że dzwonisz -odpowiedział z wyraźnym entuzjazmem. -Chciałbym z tobą porozmawiać, ale raczej osobiście, nie przez telefon.
-Mogę zapytać, w jakiej sprawie?
-Powiedzmy, że chodzi o twoje kontakty z chłopcami... Jak już wspomniałem, to nie jest sprawa na telefon. Byłbym naprawdę wdzięczny, jeśli zgodziłabyś się ze mną spotkać.
-W porządku -zgodziłam się po chwili namysłu.
-Świetnie. Kiedy tobie pasuje?
-Choćby dziś -zaczęło mi zależeć na tym spotkaniu. Byłam cholernie ciekawa, czego ten gość ode mnie chce.
-W takim razie o 16 w wytwórni?
-Dobrze. W takim razie do zobaczenia później.
-Do widzenia -odpowiedział, po czym się rozłączył.
Udałam się do swojego pokoju i siadłam przy komputerze, gdzie zajęłam się obróbką kilku wcześniej zrobionych zdjęć. Po ich zapisaniu, weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Następnie pokryłam ciało balsamem i stanęłam przed szafą. Tam, jak zwykle spotkał mnie ten sam problem: nie ma, co na siebie włożyć. Borykałam się z wątpliwościami przez jeszcze dziesięć minut, po czym postawiłam na klasykę. Blado różowa marynarka idealnie komponowała się z koronkową bluzką. Do wszystkiego dobrałam brązowe dodatki.

*
-Zoe Smith do pana -sekretarka zapukała do drzwi managera One Direction, po czym wpuściła mnie do środka.
-Zoe, witaj -wstał z miejsca  i wyciągnął do mnie dłoń.
-Dzień dobry -przytaknęłam i uścisnęłam jego rękę.
-Napijesz się czegoś? -zapytał jeszcze przed wyjściem sekretarki.
-Wody, jeśli można.
-Anna, przygotuj proszę szklankę wody dla Zoe i kawę dla mnie -kobieta przytaknęła, przyjmując polecenie i oddaliła się. -Siadaj -ciepło się uśmiechnął i wskazał na stojący obok mnie fotel. Posłusznie przesunęłam się i siadłam na wyznaczonym miejscu.
-Więc... chciał pan porozmawiać -zaczęłam, kiedy zajął miejsce naprzeciw mnie.
-Tak. Może przejdźmy do sprawy od razu -przytaknęłam. -Ostatnio często byłaś widywana z chłopcami. Media w nieznany mi sposób, dowiedziały się także, że Harry spędził u ciebie ostatnią noc.
-Jak? -zapytałam zdziwiona.
-Nie mam pojęcia, rano pojawił się artykuł. Piszą, że Harry opuścił z tobą klub, a rano widziano go, wychodzącego z twojego domu. Chyba rozumiesz, co oznacza to dla ludzi...
-Taak... -odpowiedziałam niepewnie.
-Są więc dwa wyjścia. Albo zaprzestaniemy waszym kontaktom i nie będziecie się w ogóle widywać. Co jest chyba niemożliwe, zważywszy na to, że dość często mijacie się w wytwórni.
-Albo? -zadałam pytanie i w tym samym momencie pojawiła się Anna. -Dziękuję -powiedziałam do niej, kiedy postawiła wodę na stoliku, później obok znalazła się też filiżanka z kawą. Kiedy sekretarka opuściła biuro, znów mogliśmy wrócić do rozmowy.
-Druga opcja jest taka, że zbliżysz się do chłopców. Szczególnie do jednego z nich -zmarszczyłam brwi.
-Chce pan, żebym udawała dziewczynę Harrego?
-Kto wspomniał o Harrym? -odpowiedział mi pytaniem na pytanie. -Myślałem o Niallu. Z tego, co wiem, to z nim masz najlepszy kontakt. Poza tym, Harry i tak już jest uważany za kobieciarza, co za dużo, to niezdrowo.
-Przykro mi, nie mam zamiaru kłamać -od razu się sprzeciwiłam.
-Nie proszę cię o kłamstwo. Pokażecie się razem kilka razy, potrzymacie za ręce i tyle. Odsuniesz podejrzenia od sypiania z Harrym, a przy okazji sprzedaż płyt wzrośnie -wyśmiałam go.
-Dalsze prowadzenie tej rozmowy chyba nie ma sensu -wstałam z miejsca.
-Wydaje mi się, że nie chcesz, aby wytwórnia twojego ojca zbankrutowała -sztucznie się uśmiechnął, ja natomiast wstrzymałam oddech i spojrzałam na niego z przerażeniem. -Chyba doskonale wiesz, że odejście zespołu, jakim jest One Direction wpakuje twojego ojca w niezłe problemy finansowe.
-Chce pan powiedzieć, że jeśli się nie zgodzę, to odejdziecie? -uniosłam brwi.
-Mądra z ciebie dziewczyna. Dam ci czas do jutra, zastanów się.
-Do widzenia panu -odpowiedziałam oschle i nie czekając na odpowiedź, oddaliłam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz