sobota, 21 marca 2015

7 "Mam co do tego złe przeczucia"

-Tato, mogę cię o coś zapytać? -zeszłam na dół, kiedy tylko skończyłam rozmawiać z Niną.
-Pewnie.
-Jak duży wpływ na twoje zyski ma One Direction? -spojrzałam na niego z niepewnością.
-Znaczący... Właściwie dlaczego pytasz?
-Zastanawiałam się, co by było, gdyby odeszli z wytwórni -wzdrygnęłam ramionami.
-Z pewnością stracilibyśmy większość dochodów, ale na razie nie będę się o to martwił. Nie zanosi się ta to, żeby chcieli odejść -ciepło się uśmiechnął, odpowiedziałam tym samym, tyle że mój gest był wymuszony. -Dlaczego tak nagle chciałaś o tym rozmawiać, to przez rozmowę z Geogre'm? -zmarszczył brwi.
-Nie -od razu zaprzeczyłam. -On chciał tylko wiedzieć, dlaczego Harry został u nas na noc. Media się dowiedziały i nie chce mieć problemów... -zaczęłam lać wodę, mając nadzieję, że tata to łyknie.
-Rozumiem. George zawsze taki był -dzięki Bogu, łyknął.
-Tato, ja już pójdę, umówiłam się z Niną.
-Wrócisz na kolację?
-Nie, zjem u niej -uśmiechnęłam się. -Mogę pożyczyć auto czy masz zamiar gdzieś jechać?
-Możesz -wywrócił oczami. -Kluczyki są na komodzie. Tylko ma wrócić w jednym kawałku -zagroził mi palcem.
-Dzięki tatku! -szeroko się uśmiechnęłam i pocałowałam go w policzek.
Przed drzwiami, wsunęłam jeszcze na nogi buty, a później, biorąc kluczyki od samochodu, wyszłam z domu.
Wsiadłam do auta i przekręciłam kluczyk w stacyjce. Później ostrożnie zjechałam z podjazdu i znalazłam się na ulicy.
Ku mojemu zdziwieniu, drzwi wcale nie otworzyła mi Nina, która "miała zostać sama na noc". Był to Jim.
-Hej -uśmiechnęłam się, kiedy tylko pojawił się w drzwiach.
-Cześć, wejdź -odpowiedział uśmiechem i zaprosił do środka gestem ręki.
-Nina mówiła, że będzie sama...
-Bo będzie -przytaknął. Tylko pytająco na niego spojrzałam. -Nie martw się, zaraz wychodzę, będziecie mogły poszaleć.
-Nie mamy zamiaru szaleć -zaśmiałam się, -musimy pogadać.
-W takim razie nie będę wam przeszkadzał.
-Nina jest u siebie? -zmieniłam temat, czując nagłą potrzebę pogadania z nią. Jim tylko przytaknął, mrucząc coś pod nosem. -Świetnie, w takim razie ja pójdę na górę. Miło było cię widzieć -posłałam mu uśmiech i oddaliłam się.
Zwinnie wspięłam się po schodach i stanęłam przed pokojem lekko stukając w drzwi.
-Cześć leniu! -krzyknęłam wskakując na łóżko.
-Dawno cię nie widziałam.
-Ja ciebie też, a musimy pogadać -spojrzałam na nią zaniepokojona.
-Co się stało? -zapytała zmieszana, widząc, że coś jest nie w porządku.
-Długa historia... Zaczęło się od tego, że byłam z tatą na tej imprezie z przesłuchaniem płyty, swoją  drogą była cholernie smętna i nigdy więcej nie dam się w coś takiego wkręcić -Nina lekko zachichotała, ale zrobiła się poważna, widząc, że nie do tego zmierzam.
Opowiedziałam jej całą historię i obserwowałam tylko jak co chwila otwiera usta, chcąc coś powiedzieć, ale po chwili znów zamyka, nie wiedząc, co. Kiedy Jim wyszedł, zeszłyśmy na dół, przygotować sobie coś do jedzenia. Jak zwykle, stanęło na niezdrowych przekąskach, po czym usiadłyśmy w salonie i zaczęłyśmy oglądać film.
-Co masz zamiar zrobić? -zapytała Nina, kiedy Bradley Cooper po raz kolejny wyznał miłość swojej ukochanej.
-Nie mam pojęcia -wzdrygnęłam ramionami. -Nie chcę, żeby tata miał problemy. Z drugiej strony, nie chcę kłamać. Co ty byś zrobiła na moim miejscu?
-Nie wiem -bezradnie pokręciła głową. -Przecież nie będziesz musiała robić nic szczególnego. Ten koleś chce żebyście kilka razy się razem pokazali. Ten cały związek nie będzie się ciągnął w nieskończoność.
-Może masz rację.
-Wiem, że nie chcesz, żeby twój tata miał problemy.
-To jest jedyny powód, dla którego miałabym to zrobić. Nie chcę niczego udawać, ale jeśli mam wybrać między tatą a sobą, to wybiorę tatę -spuściłam głowę i to w tym momencie moja decyzja została podjęta. Wstałam z miejsca i udałam się do kuchni, gdzie na blacie leżał mój telefon.
-Co ty robisz? -Nina podążyła za mną i zapytała, kiedy się zatrzymałam.
-Dzwonię do tego całego George'a -odpowiedziałam, klikając zieloną słuchawkę zaraz po znalezieniu numeru.
-Nie uważasz, że to jest zbyt... -nie pozwoliłam jej dokończyć, zakrywając jej usta swoją ręką. Jednocześnie usłyszałam w słuchawce głos akceptujący połączenie.
-Miło cię słyszeć Zoe, jestem pewien, że podjęłaś decyzję -powiedział, jak zwykle udając uprzejmość.
-Zgadzam się -głośno westchnęłam.
-Bardzo się cieszę, że doszliśmy do porozumienia. W takim razie, zgodzisz się spotkać ze mną jutro i uzgodnić wszystkie szczegóły?
-W porządku. Przyjadę rano do wytwórni, razem z tatą. Mam jeszcze jedną prośbę.
-Słucham?
-Wolałabym, żeby mój tata o niczym nie wiedział.
-Jak sobie życzysz. A więc, widzimy się jutro. Do zobaczenia.
-Do widzenia -odpowiedziałam i rozłączyłam się. -Po sprawie -zdjęłam rękę z ust Niny i odłożyłam telefon na blat.
-Mam co do tego złe przeczucia... -spojrzała na mnie z niepewnością, ale co mogłam odpowiedzieć? Ja też wiedziałam, że to nie przyniesie niczego dobrego. Tylko spuściłam wzrok i lekko westchnęłam.
-Chyba pójdę już do domu, muszę się z tym przespać. Zadzwonię do ciebie jutro.
-Jasne, jak będziesz czegoś potrzebowała, dzwoń -uśmiechnęła się i położyła mi rękę na ramieniu.
-Dzięki -odwzajemniłam uśmiech. Chwilę później spakowałam wszystkie swoje rzeczy i żegnając się z Niną, wyszłam z jej domu.
**
-Już jestem! -krzyknęłam, wchodząc do domu. Odwiesiłam marynarkę na wieszaku i weszłam wgłąb domu. W salonie było ciemno, ale paliło się światło w kuchni, dlatego też udałam się właśnie w tamtym kierunku. Tata siedział przy blacie, jedząc kanapkę.
-Już jesteś? -zapytał, kiedy mnie zobaczył.
-Tak, wydarłam się, kiedy tylko przekroczyłam próg -odpowiedziałam na jego pytanie i położyłam torbę na blat.
-Przepraszam, zamyśliłem się. Zjesz coś?
-Nie, dzięki, nie jestem głodna. Pójdę na górę, wziąć prysznic.
-Kochanie, rozmawiałem z Niallem, chciał się z tobą spotkać -zdążył powiedzieć, zanim opuściłam pomieszczenie.
-Rozmawiałeś z nim? Co ci powiedział? -zapytałam wystraszona.
-Powiedział tylko, że to ważne. Niedługo przyjedzie.
-Jak to, tutaj? -uniosłam brwi.
-Mhm -przytaknął, biorąc kolejnego kęsa do ust.
-Um... dobrze -odpowiedziałam niepewnie, po czym wyszłam z kuchni. Prysznic w tym momencie nie wchodził w grę. Niall mógł zjawić się w każdym momencie, a ja nie mogłam pozwolić na to, żeby tata dowiedział się o czymkolwiek. Usiadłam więc w salonie, czekając na naszego gościa. Minuty mijały, a ja bezczynie wpatrywałam się w ekran telewizora, który zdążyłam wcześniej włączyć. Niall zjawił się dopiero jakieś pół godziny później.
-Otworzę -zerwałam się z miejsca, kiedy tylko zadzwonił do drzwi.
-Hej, Zoe. Chyba powinniśmy porozmawiać.
-Tak -przytaknęłam, -wejdź -zaprosiłam go do środka.
-Dziękuję -odpowiedział, po czym przekroczył próg.
-Niall... mój tata o niczym nie wie, niech tak zostanie -lekko pochyliłam się w jego stronę, szepcząc tak, by tata nie usłyszał.
-Pewnie -przyjaźnie się uśmiechnął i przytaknął.
-Cześć -podszedł tata i podał Niallowi rękę.
-Witam -chłopak odpowiedział na gest.
-Tato, my pójdziemy na górę, jeśli nie masz nic przeciwko -spojrzałam na ojca i poprosiłam o wyrozumiałość.
-Jasne, nie będę wam przeszkadzał -odpowiedział mi swoim dziwnym uśmiechem. W obecnej sytuacji w sumie było mi to na rękę, mógł, a właściwie miał myśleć, że między mną a Niallem coś jest. Razem z blondynem, udałam się do swojego pokoju.
-To wszystko jest cholernie dziwne, tak właściwie nie do końca wiem, o co chodzi... -usiadł na krześle i niepewnie na mnie spojrzał.
-To jest całkiem proste -siadłam na łóżku, -twój szef chce, żebyś był moim chłopakiem -wzdrygnęłam ramionami.
-I ty tak po prostu się na to zgodziłaś? -uniósł brwi w geście zdziwienia.
-Niezupełnie...
-Więc?
-George zagroził, że zrezygnujecie z wytwórni taty... Mielibyśmy wtedy niemałe kłopoty -spuściłam wzrok.
-Chciałbym móc coś z tym zrobić, przecież nie można tak po prostu kazać ludziom ze sobą być.
-Myślałam, że zmiana wytwórni byłaby waszą wspólną decyzją -spojrzałam na niego pytająco.
-Nie do końca... To jest decyzja George'a. Nie zgadzając się, zrywamy umowę.
-To znaczy?
-Po pierwsze, płacimy grubą kasę za jej zerwanie, a po drugie, przez kolejne dwa lata nie możemy nagrać żadnego albumu.
-Kto normalny podpisuje taką umowę?
-Uważaj sobie koleżanko -zagroził mi palcem. -Skąd mieliśmy wiedzieć, że George okaże się kompletnym świrem?
-Fakt -mruknęłam pod nosem.
-Co z twoim tatą, masz zamiar mu powiedzieć?
-Nie. Gdyby się dowiedział, sam zerwałby umowę z George'm, co wiązałoby się z jeszcze większymi problemami. Zachowujmy się po prostu jak...
-Para? -dokończył za mnie. -Chyba sama w to nie wierzysz -lekko się zaśmiał.
-Nie -pokręciłam głową.
-Chyba nie mamy innego wyjścia -wstał i siadł koło mnie. -Jakoś damy radę, co? -uśmiechnął się i spojrzał na mnie od boku. Ja także przeniosłam na niego wzrok i lekko przytaknęłam.
-Niall, błagam tylko o jedno... nie zakochujmy się w sobie.
-Co? -zapytał tak, jakby było to niedorzeczne. -Wybacz, ale widzę cię tylko jako koleżankę, poza tym... zresztą to nieważne -chciał dokończyć, ale jednak się rozmyślił.
-Co takiego? -uniosłam jedną brew.
-Mówiłem już, nieważne -nerwowo się zaśmiał.
-Skoro tak mówisz -westchnęłam.
-Właściwie dlaczego George chce, żebym to ja z tobą był? Ostatnio media interesują się chyba bardziej twoimi stosunkami z Harrym...
-Podobno to z tobą mam najlepszy kontakt, a Harry i tak ma już zamieszanie wokół swojej osoby.
-Ten gość jest zdrowo stuknięty.
-Zauważyłam to -zaśmiałam się.
Chwilę później do pokoju zapukał tata.
-Zo, Niall, jesteście głodni? -zapytał. - Moglibyśmy coś zamówić, albo gdzieś iść...
-Nie, nie będę wam psuć wieczoru -powiedział Niall. Szybko przemyślałam sytuację i stwierdziłam, że muszę jakoś oswoić się z sytuacją widywania się z Niallem.
-Nie będziesz - uśmiechnęłam się. -Ale szczerze, to nie mam ochoty wychodzić. Może zamówimy pizzę i obejrzymy jakiś film razem, co?
-Mi to pasuje -zgodził się tata.
-Mnie też -Niall posłał mi uśmiech, kiedy spojrzałam na niego, prosząc o wyrozumiałość
-To ja zamówię, a wy wybierzcie film, okej?
-Dobrze, tato -powiedziałam, a on zamknął drzwi od mojego pokoju. -Chyba musimy zacząć wprowadzić nasz plan w życie, nie? -smutno się uśmiechnęłam.
-Hej, nie będzie aż tak źle -niepewnie podszedł do mnie i mnie objął na pocieszenie. -Damy radę. Wiem, że będzie ciężko okłamywać ludzi, na których Ci zależy, ale to tylko tym czasowe.
-Dzięki -wtuliłam się w niego, potrzebując kogoś blisko mnie. Akurat w tym momencie tata wszedł do pokoju i z lekkim zdziwieniem w oczach zapytał nas:
-Um... zapomniałem zapytać, jaką pizzę chcecie -powiedział niepewnie.
-Wszystko jedno -odpowiedziałam, odklejając się od blondyna.
Tata kiwnął głową i wyszedł z pokoju.
-Chyba czas zacząć nasz mały teatrzyk, -powiedziałam lekko zawstydzona. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi -idziesz?
-Tak, idę - odpowiedział mi Niall -chociaż, czekaj. Zo, jak mam się zachowywać? -zapytał zmieszany.
-Sama nie wiem..
-Może na razie jak przyjaciele, ale będę próbował się troszeczkę zbliżyć do ciebie? Żeby to nie było za szybko..
-Okej, tak chyba będzie dobrze -lekko się uśmiechnęłam i razem z Niallem, wyszłam z pokoju.
-Pizza będzie za jakieś pół godziny -poinformował nas tata, kiedy weszliśmy do salonu. -Idę przebrać się w coś wygodniejszego, zaraz wracam.
-Co chcesz oglądać? -zapytałam Nialla.
-Jakąś komedie, horror? Zależy co z twoim tatą lubicie -uśmiechnął się.
-Jeśli chodzi o mnie, nienawidzę horrorów -zaśmiałam się. -A co do komedii to może być.
-To jakie mamy do wyboru? -podeszłam do stojaka z płytami dvd i zaczęłam przeglądać tytuły.
-O mam! -wyciągnęłam moją ulubioną płytę z filmem i pokazałam okładkę chłopakowi, który stał za mną.
-Shrek? -zapytał rozbawiony. -To jest bajka, Zo.
-Oj cicho, za to moja ulubiona -powiedziałam.

Włączyłam płytę i przygotowałam talerze i coś do picia. Niedługo później pojawił się dostawca pizzy, więc mogliśmy zacząć nasz mini wieczór filmowy.

środa, 4 marca 2015

6 '...chciał pan ze mną rozmawiać?'

-Zoey, mogłabyś wstać, jest dwunasta! -obudził mnie głos zbliżającego się taty.
Z początku nie wiedziałam, co się dzieje, ale potem wszystko wróciło. Alkohol, impreza, tańce i... Harry. Jednym ruchem odwróciłam się w drugą stronę i spojrzałam na śpiącego jeszcze Stylesa. Przerażona zbliżającym się ojcem, znów wróciłam do poprzedniej pozycji i zamknęłam oczy.
-Zo... -zaczął, ale skończył w momencie, gdy znalazł się w pokoju. Nie widziałam jego reakcji, bo wciąż udawałam, że śpię. Szczerze mówiąc, nawet nie chciałam jej widzieć. Miałam tylko nadzieję, że nie zabije Harrego, a przy okazji mnie, gdy zejdziemy na dół. Kiedy tata opuścił pokój i zamknął za sobą drzwi, położyłam się na wznak i wpatrywałam w sufit, myśląc bliżej mówiąc o niczym.
-Zoe -odwróciłam wzrok, kiedy usłyszałam swoje imię z ust Harrego.
-Hm? -spojrzałam na niego, ale wciąż miał zamknięte oczy. Nie odpowiedział, tylko lekko wtulił się w poduszkę. Czy on właśnie powiedział moje imię przez sen? Boże, Zoe, ocknij się, o czym ty myślisz? Wy się nie lubicie!
Przymknęłam oczy, ale wciąż nie ruszałam się z miejsca. Nic nie robienie zaczęło jednak doprowadzać mnie do szału, więc otworzyłam oczy i zmieniłam pozycję na siedzącą.
-Nie wiedziałem, że już nie śpisz -usłyszałam zaspany głos Harrego. Z natury był on niski, ale rano zdawał się być jeszcze bardziej seksowny.
-Mhm -mruknęłam pod nosem, wciąż zdumiona tym, co przed chwilą usłyszałam.
-Chyba powinienem już iść...
-Tata przygotował pewnie śniadanie. Nie radziłabym się mu sprzeciwiać, zwłaszcza, że już wie, że tu spałeś... -niepewnie na niego spojrzałam.
-Był tu? -jego oczy się rozszerzyły.
-Taa -nieco się skwasiłam, -ale nie wiem, jak zareagował. Udawałam, że śpię -zaczął się śmiać.
-Boisz się własnego ojca?
-Stanowczo stwierdzam, że ty powinieneś bać się bardziej -sztucznie się uśmiechnęłam. Harry momentalnie zrobił się poważny i postanowił wstać z łóżka.
-Ja chyba serio już pójdę.
-Daj spokój, mój ojciec nic ci nie zrobi, przecież nic się nie stało -wzdrygnęłam ramionami. -Ubiorę się i zejdziemy razem -wstałam z łóżka i stanęłam przed szafą, wyciągając z niej jeansy. -No już, odwróć się -spojrzałam na niego i uniosłam brwi. Posłusznie wykonał moje polecenie i stanął przodem do okna. Szybkim ruchem wsunęłam do spodni najpierw jedną, a potem drugą nogę.
-Już?
-Tak -odpowiedziałam, kiedy do końca zapięłam rozporek. Luźną koszulkę, w której spałam, zostawiłam na sobie, a na nią włożyłam tylko szary sweterek. -Chodźmy -kiwnęłam głową i otworzyłam drzwi. Swoją drogą, byłam ciekawa, co powie tata. -Cześć -przywitałam się, kiedy tylko weszliśmy do kuchni.
-Cześć, Dan -rzucił niepewnie Harry.
-Cześć -mój tata podał mu rękę, -nie wiedziałem, że zostajesz na noc.
-To nie tak -zaczęłam tłumaczyć. -Harry odprowadził mnie do domu, bo źle się poczułam... Oboje byliśmy zmęczeni, więc po prostu zasnęliśmy.
-Wszystko w porządku? -zapytał zaniepokojony, patrząc na mnie.
-Tak, tak, wszystko okej -uśmiechnęłam się, uspokajając go.
-Ja już pójdę, nie chciałbym wam przeszkadzać -powiedział wciąż zmieszany Harry.
-Nie, daj spokój -tata położył mu rękę na ramieniu. -Zjedz z nami, będzie nam miło -ciepło się do niego uśmiechnął.
-Nie chciałbym robić kłopotu...
-Ależ to żaden kłopot, Harry -uspokoił go mój ojciec.
Razem siedliśmy w jadalni i zjedliśmy śniadanie. Tata rozmawiał z Harrym nie tylko o interesach, ale też o sprawach prywatnych, ja natomiast starałam się po prostu im nie przeszkadzać.

*

-Dzięki za śniadanie, do zobaczenia później -rzucił Harry, oddalającemu się mojemu ojcu. Ja udałam się razem z naszym gościem w stronę wyjścia, by odprowadzić go do drzwi. -Przepraszam za kłopot, nie wiem, jak to się stało. Nie powinienem zasypiać...
-Daj spokój, nic się nie stało -ciepło się uśmiechnęłam.
-Powinniśmy się kiedyś spotkać, pogadać na spokojnie.
-Kto wie, może kiedyś wpadniemy na siebie w wytwórni -lekko się zaśmiałam.
-Byłoby miło -odwzajemnił mój uśmiech. -Jeszcze raz dzięki za herbatę, której nie wypiłem.
-Nie ma sprawy.
-W takim razie ja już pójdę, do zobaczenia -cmoknął mnie w policzek i chwycił za klamkę.
-Do zobaczenia -odpowiedziałam, gdy tylko opanowałam powoli przechodzący mnie dreszcz. Dobrze, Zoe, zaczynasz to kontrolować. A mówiąc zupełnie serio, starając się na niego nie lecieć, wpadam w to jeszcze głębiej. Czas zrobić coś, żeby od tego uciec.
-Chciałabyś mi coś powiedzieć? -zapytał tata, kiedy tylko ponownie znalazłam się w salonie.
-Nie, może to ty chciałbyś o coś zapytać? -uniosłam brwi.
-Harry to...?
-Twój klient -dokończyłam za niego, sztucznie się uśmiechając.
-Nie, to znaczy tak, ale... coś was łączy?
-Nie, tatku -poklepałam go po ramieniu.
-Jak to, przecież spaliście, to znaczy, wy...
-Błagam tato! To, że leżeliśmy w jednym łóżku, nie znaczy, że cokolwiek między nami jest... Pójdę do siebie -zmieniłam temat, przecząco kręcąc głową.
-I tak wiem swoje -zamarudził pod nosem.
-Słyszałam -rzuciłam, będąc już na schodach, po czym wywróciłam oczami.
Wróciłam do swojego pokoju i przymknęłam drzwi. Postanowiłam, że zanim cokolwiek zrobię, posprzątam. Na początek, zgarnęłam swoje rzeczy z podłogi. Później, zrzuciłam pościel z łóżka, by porządnie je pościelić. Koc wciąż wydawał się pachnieć Harrym. Poprawiłam kołdrę i nakryłam wszystko narzutą. Wzięłam także kubki z herbatą, które przyniosłam w nocy i wyszłam z pokoju, chcąc odłożyć je z powrotem do kuchni.
-Zoe, zapomniałem ci powiedzieć -usłyszałam tatę, schodząc po schodach. -Dzwonił manager One Direction, chciałby się z tobą spotkać.
-Ze mną? -zapytałam zdziwiona, wchodząc do salonu. Nie przestawiałam jednak swojej przechadzki do kuchni, więc nie czekając na odpowiedź ojca, udałam się właśnie tam.
-Tak, mówił, że chciałby z tobą porozmawiać -zaczęłam zastanawiać się, o co chodzi, ale nie mogąc wymyślić nic stosownego, wzruszyłam ramionami i wyszłam z kuchni.
-I co mu powiedziałeś? -zapytałam, stając koło fotela, na którym siedział tata.
-Że dam tobie jego numer i poproszę, żebyś zadzwoniła.
-Świetnie, w takim razie daj ten numer.
-Wizytówka powinna leżeć na moim biurku, idź poszukać -posłał mi uśmiech. Tylko przytaknęłam, odwzajemniając jego uśmiech i ponownie udałam się na górę. Gabinet taty znajdował się naprzeciw mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Na biurku jak zwykle panował porządek, więc nie miałam większego problemu ze znalezieniem wizytówki. Wpisałam numer niejakiego George'a do telefonu i od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę, będąc ciekawa, o co chodzi.
-Słucham? -usłyszałam po drugiej stronie.
-Dzień dobry, z tej strony Zoe Smith, chciał pan ze mną rozmawiać?
-Zoe, świetnie, że dzwonisz -odpowiedział z wyraźnym entuzjazmem. -Chciałbym z tobą porozmawiać, ale raczej osobiście, nie przez telefon.
-Mogę zapytać, w jakiej sprawie?
-Powiedzmy, że chodzi o twoje kontakty z chłopcami... Jak już wspomniałem, to nie jest sprawa na telefon. Byłbym naprawdę wdzięczny, jeśli zgodziłabyś się ze mną spotkać.
-W porządku -zgodziłam się po chwili namysłu.
-Świetnie. Kiedy tobie pasuje?
-Choćby dziś -zaczęło mi zależeć na tym spotkaniu. Byłam cholernie ciekawa, czego ten gość ode mnie chce.
-W takim razie o 16 w wytwórni?
-Dobrze. W takim razie do zobaczenia później.
-Do widzenia -odpowiedział, po czym się rozłączył.
Udałam się do swojego pokoju i siadłam przy komputerze, gdzie zajęłam się obróbką kilku wcześniej zrobionych zdjęć. Po ich zapisaniu, weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Następnie pokryłam ciało balsamem i stanęłam przed szafą. Tam, jak zwykle spotkał mnie ten sam problem: nie ma, co na siebie włożyć. Borykałam się z wątpliwościami przez jeszcze dziesięć minut, po czym postawiłam na klasykę. Blado różowa marynarka idealnie komponowała się z koronkową bluzką. Do wszystkiego dobrałam brązowe dodatki.

*
-Zoe Smith do pana -sekretarka zapukała do drzwi managera One Direction, po czym wpuściła mnie do środka.
-Zoe, witaj -wstał z miejsca  i wyciągnął do mnie dłoń.
-Dzień dobry -przytaknęłam i uścisnęłam jego rękę.
-Napijesz się czegoś? -zapytał jeszcze przed wyjściem sekretarki.
-Wody, jeśli można.
-Anna, przygotuj proszę szklankę wody dla Zoe i kawę dla mnie -kobieta przytaknęła, przyjmując polecenie i oddaliła się. -Siadaj -ciepło się uśmiechnął i wskazał na stojący obok mnie fotel. Posłusznie przesunęłam się i siadłam na wyznaczonym miejscu.
-Więc... chciał pan porozmawiać -zaczęłam, kiedy zajął miejsce naprzeciw mnie.
-Tak. Może przejdźmy do sprawy od razu -przytaknęłam. -Ostatnio często byłaś widywana z chłopcami. Media w nieznany mi sposób, dowiedziały się także, że Harry spędził u ciebie ostatnią noc.
-Jak? -zapytałam zdziwiona.
-Nie mam pojęcia, rano pojawił się artykuł. Piszą, że Harry opuścił z tobą klub, a rano widziano go, wychodzącego z twojego domu. Chyba rozumiesz, co oznacza to dla ludzi...
-Taak... -odpowiedziałam niepewnie.
-Są więc dwa wyjścia. Albo zaprzestaniemy waszym kontaktom i nie będziecie się w ogóle widywać. Co jest chyba niemożliwe, zważywszy na to, że dość często mijacie się w wytwórni.
-Albo? -zadałam pytanie i w tym samym momencie pojawiła się Anna. -Dziękuję -powiedziałam do niej, kiedy postawiła wodę na stoliku, później obok znalazła się też filiżanka z kawą. Kiedy sekretarka opuściła biuro, znów mogliśmy wrócić do rozmowy.
-Druga opcja jest taka, że zbliżysz się do chłopców. Szczególnie do jednego z nich -zmarszczyłam brwi.
-Chce pan, żebym udawała dziewczynę Harrego?
-Kto wspomniał o Harrym? -odpowiedział mi pytaniem na pytanie. -Myślałem o Niallu. Z tego, co wiem, to z nim masz najlepszy kontakt. Poza tym, Harry i tak już jest uważany za kobieciarza, co za dużo, to niezdrowo.
-Przykro mi, nie mam zamiaru kłamać -od razu się sprzeciwiłam.
-Nie proszę cię o kłamstwo. Pokażecie się razem kilka razy, potrzymacie za ręce i tyle. Odsuniesz podejrzenia od sypiania z Harrym, a przy okazji sprzedaż płyt wzrośnie -wyśmiałam go.
-Dalsze prowadzenie tej rozmowy chyba nie ma sensu -wstałam z miejsca.
-Wydaje mi się, że nie chcesz, aby wytwórnia twojego ojca zbankrutowała -sztucznie się uśmiechnął, ja natomiast wstrzymałam oddech i spojrzałam na niego z przerażeniem. -Chyba doskonale wiesz, że odejście zespołu, jakim jest One Direction wpakuje twojego ojca w niezłe problemy finansowe.
-Chce pan powiedzieć, że jeśli się nie zgodzę, to odejdziecie? -uniosłam brwi.
-Mądra z ciebie dziewczyna. Dam ci czas do jutra, zastanów się.
-Do widzenia panu -odpowiedziałam oschle i nie czekając na odpowiedź, oddaliłam się.