-Słucham?
-Hej, dzwonię, żeby zapytać czy nie masz ochoty jechać ze mną na kilka dni do Manchesteru. Muszę dostarczyć resztę papierów na uczelnię i pozałatwiać kilka spraw związanych z mieszkaniem.
-Jedziesz dzisiaj? -zapytałam zdziwiona. Nina nigdy nie podejmowała żadnych decyzji nagle, więc nieco się zmieszałam.
-Tak, o piętnastej mam pociąg. Zostanę tam do soboty, więc mogłybyśmy spędzić trochę czasu razem.
-Szczerze mówiąc nie mam ochoty na wyjazd... -zaczęłam tłumaczyć, kiedy tylko przypomniałam sobie, że Harry leci jutro do Los Angeles. -Ale powinnyśmy się spotkać. Może wpadnę do ciebie i pomogę spakować?
-Jasne, będę czekać.
-Okej, do zobaczenia później -odpowiedziałam czym prędzej i rozłączyłam się, odkładając telefon z powrotem na kanapę. Kilka minut później, udałam się do kuchni, by umyć po sobie naczynia. Następnie stanęłam przed szafą i decydowałam, co ubrać. Wybrałam ciemną sukienkę w jasne wzory i dobrałam do niej brązowe dodatki. Wszystko położyłam na łóżku, po czym weszłam do łazienki. Przemyłam twarz, umyłam zęby i nałożyłam krem. Kiedy nieco się wchłonął, zaaplikowałam korektor w miejsca, gdzie był potrzebny. Później wytuszowałam też rzęsy i nałożyłam róż na kości policzkowe. Wróciłam do pokoju i ubrałam wcześniej uszykowane rzeczy. Kiedy wyjrzałam przez okno, zauważyłam, że drzewa uginają się pod wpływem wiatru, dlatego na sukienkę zarzuciłam jeszcze kurtkę. Kiedy na mojej głowie znalazł się kapelusz, byłam już gotowa. Zgarnęłam więc klucze z komody i wyszłam z domu. Nie musiałam spacerować do najbliższej stacji metra, bo na podjeździe stał mój własny samochód, dlatego też, kiedy tylko odpaliłam silnik, mogłam udać się do przyjaciółki.
Drzwi otworzyła mi mama Niny, mocno ściskając. Kobieta poskarżyła się, że dawno mnie nie widziała, po czym zaproponowała orzechowe ciasteczka. Postanowiłam, że wezmę kilka dla siebie i Niny, więc kiedy zapełniła talerz, udałam się na górę. W korytarzu spotkałam też wychodzącego akurat Jima, który niezbyt miło mnie przywitał i zajął się dalszym wiązaniem butów. Nieco zmieszana, zapukałam do drzwi Niny, a później weszłam do środka.
-Jesteś w końcu! -wrzasnęła, kiedy tylko przekroczyłam próg. Zmierzyła mnie wzrokiem od dołu do góry i po chwilowym zastanowieniu znowu się odezwała - Nie dziwię się, że tyle ci to zajęło. Idziesz na randkę, czy co? -nie odpowiedziałam nic, tylko wywróciłam oczami. Nina w odpowiedzi lekko zachichotała.
-Twoja mama dała ciastka -uniosłam nieco w górę talerzyk, po czym odłożyłam go na biurku.
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie -zmieniła temat i zabawnie poruszyła brwiami. -Idziesz na randkę?
-Nie, na razie jestem umówiona tylko z tobą. To dla ciebie chciałam ładnie wyglądać -odpowiedziałam sarkastycznie i taki też posłałam jej uśmiech.
-Cóż, to bardzo miłe z twojej strony, ale z tego co wiem, masz chłopaka.
-Cóż, z tego co wiem, Niall nie jest moim chłopakiem.
-Cóż, z tego co wiem, Niall jest twoim chłopakiem -położyła nacisk na słowo jest. Miała rację, dokładnie cztery osoby wiedziały, jak jest naprawdę.
-Cóż, na pewno się nie obrazi -posłałam jej taki sam uśmiech, jak chwilę wcześniej i siadłam na łóżku.
-Sądzisz, że powinnam spakować kurtkę, czy będzie wystarczająco ciepło na lekki sweterek? -dzięki Bogu, zmieniła temat, więc nie musiałyśmy rozmawiać o moim zmyślonym związku. Doradziłam Ninie, co powinna wsadzić do swojej walizki, a później razem ją zapięłyśmy.
-Na pewno nie chcesz jechać ze mną? -zapytała, przegryzając ciastko zrobione przez swoją mamę. -Co będziesz robiła beze mnie?
-Prawdopodobnie spotkam się z Niallem jak przez ostatnie kilka dni. Może w końcu zabiorę się za edycję reszty zdjęć do Paryża.
-Powiedziałaś tacie? -przecząco kiwnęłam głową. -Lada dzień możesz dostać odpowiedź. A co jeśli cię przyjmą?
-Nie wiem -wzruszyłam ramionami. -Nie jestem pewna, czy chciałabym wyjechać. Nie chce zostawić taty...
-Taty? -uniosła brew.
-A kogo? -nagle się ożywiłam. -Ty i tak przeprowadzasz się do Manchesteru.
-Chodziło mi o twojego chłopaka -puściła mi oczko.
-Umowa kończy się w połowie września, Niall nie będzie już moim chłopakiem.
-Nie miałam na myśli Nialla -znów poruszyła brwiami.
-Przykro mi, nie mam żadnego innego chłopaka -odpowiedziałam sarkastycznie.
-Dobra, prosto z mostu, co z Harrym? -spuściłam głowę i nerwowo zaczęłam łamać ciasteczko, które akurat miałam w ręku.
-Nie mogę skupiać się na Harrym -odpowiedziałam stanowczo.
-Przecież ci się podoba...
-A jakie to ma znaczenie? Nie mogę powiedzieć mu prawdy, z drugiej strony, nie chcę kłamać prosto w twarz, więc lepiej jak wyjadę.
-Sama powiedziałaś, że kiedy wyjedziesz, umowa z Niallem będzie już skończona. Może wtedy uda ci się z Harrym?
-Nina, faceci mają układy. Nie umawiasz się z byłą laską swojego najlepszego przyjaciela. Taka jest zasada. Harry nigdy by tego nie zrobił. Nie Niallowi. I tak już popsułam między nimi relację, więc nie brnijmy w to dalej.
-Co zamierzasz zrobić przez najbliższe kilka tygodni? Będziesz unikać Harrego?
-Harry wyjeżdża -odpowiedziałam dość szybko, by nie wykazać żadnych emocji.
-Dokąd? -automatycznie zadała pytanie.
-Do Stanów.
-Na długo?
-Nina, błagam, przestań zadawać pytania. Nie wiem, kiedy wróci, po co jedzie i dlaczego nie chciał mnie o tym poinformować. Skoro uznał, że to nie mój interes, to nie mój interes. Powoli mnie to wszystko przerasta, więc proszę zmieńmy temat.
-W porządku -przytaknęła i lekko się uśmiechnęła.
Odwiozłam Ninę na dworzec i zaczekałam do momentu, aż jej pociąg nie odjechał. W między czasie dostałam też smsa od Gemmy, która chciała się ze mną spotkać. Jako że nie miałam nic ciekawszego do roboty, zgodziłam się na jej propozycję. Umówiłyśmy się pół godziny później pod wytwórnią. Gemma była tam wraz z Harrym, dlatego modliłam się, by na spotkaniu zjawiła się sama. Na szczęście moje modlitwy zostały wysłuchane i do samochodu wsiadła jedynie ona. Przywitała się ze mną, całując w policzek, a następnie zapięła pasy.
-Dokąd jedziemy?
-Mogłybyśmy wpaść na chwilę do Harrego? Chciałabym się przebrać, a mam u niego swoje rzeczy... -niepewnie na mnie spojrzała, prosząc o wyrozumienie. Nie byłam pewna, czy to dobry pomysł, dlatego przez moment nie odpowiadałam -Proszę, spędziłam w czarnych spodniach cały dzień, zaraz się ugotuję... Harrego nie będzie -dodała, widząc, że nie byłam skłonna się zgodzić.
-Niech będzie -odpowiedziałam po chwili i odpaliłam samochód. Gemma tłumaczyła drogę, do mieszkania Harrego, a ja posłusznie skręcałam w kolejne ulice. Dopiero po piętnastu minutach dotarłyśmy na miejsce. Zostawiłam auto na parkingu dla mieszkańców i razem z Gemmą, weszłyśmy do środka dużego wieżowca.
Podążałam za dziewczyną, gdyż sama wcześniej tam nie byłam. Owszem, słyszałam o nowych apartamentach w tejże okolicy, ale nie miałam okazji ich obejrzeć. Wnętrze wydawało się dość nowoczesne. Drzwi otwierane były za pomocą specjalnej karty magnetycznej, by upewnić się, że do środka wchodzą jedynie mieszkańcy. Gemma udała się do windy, znajdującej się naprzeciw wejścia i po tym, jak upewniła się, że ja również znalazłam się w środku, wcisnęła przycisk z numerem siedem. Na piętrze znajdowały się jedynie dwa mieszkania, więc musiały być bardzo duże. Gemma wyciągnęła z kieszeni klucz i wsadziła do drzwi o numerze 13.
-Zapraszam -ciepło się uśmiechnęła i gestem ręki kazała mi wejść do środka.
-Zaczekam tutaj -wciąż nie byłam pewna, czy powinnam była przekraczać próg mieszkania Harrego, dlatego niepewnie na nią spojrzałam i odwzajemniłam uśmiech.
-Daj spokój -głośno westchnęła, -przecież tam nikogo nie ma -musiała widzieć moje zakłopotanie, dlatego lekko pociągnęła mnie za rękę i ustawiła tuż przy drzwiach, już w środku apartamentu.
Sama stanęła obok, kiedy tylko zamknęła mieszkanie. Nie chciałam być wścibska i rozglądać się dookoła, lecz to, co zobaczyłam sprawiało, że nie mogłam się powstrzymać. Wielka przestrzeń zapierała dech w piersiach. Wszędzie było bardzo czysto i schludnie, nigdy nie pomyślałabym, że mieszka tu facet. Widać Harry nie przestaje mnie zaskakiwać. Jasne ściany i meble przełamane były ciemnymi dodatkami. W oddali malowały się także schody, więc apartament musiał być wielopoziomowy.
-Rozgość się -przyjaźnie się uśmiechnęła i wskazała ręką kanapę. Nie chciałam jednak zachowywać się zbyt swobodnie, dlatego zajęłam miejsce na jednym ze stołków przy kuchennym blacie. Gemma szybko wspięła się po schodach i zniknęła gdzieś na górze. W czasie, kiedy dziewczyna zmieniała ubrania, ja nadal rozglądałam się dookoła. Moją uwagę zwróciły magnesy przyczepione do drzwi lodówki. Zdecydowanie nie pasowały do nowoczesnej reszty mieszkania, ale właśnie one przekonały mnie o tym, że Harry dba o takie małe rzeczy. Gemma zeszła po kilku minutach, ubrana w pasiastą sukienkę, trzymając ciemny sweterek w ręku.
-Możemy iść? -zapytałam, wstając z miejsca, kiedy tylko zobaczyłam schodzącą po schodach dziewczynę.
-Jasne -ciepło się uśmiechnęła i nie czekając na mnie, ruszyła w stronę wyjścia. Czym prędzej, podążyłam za nią, a następnie zaczekałam aż zamknie drzwi.
Po krótkiej rozmowie, zdecydowałyśmy, że wstąpimy do cukierni po jakieś słodkości, a później udamy się do parku. Zostawiłam samochód na parkingu w pobliżu parku. Razem z Gemmą, kupiłyśmy rogaliki z nadzieniem malinowym w ulubionej cukierni mojego taty, i biorąc kawę na wynos, spacerowałyśmy w stronę parku. Doskonale znałam okolicę, bo to tutaj przychodziłam, kiedy tylko chciałam pomyśleć.
-Nigdy wcześniej tutaj nie byłam -usłyszałam, gdy usiadłyśmy na jednej z ławek.
-Widzisz, ile straciłaś -lekko się zaśmiałam i wzięłam łyk kawy.
-Mówię zupełnie serio, kiedy tylko jestem w Londynie, robię rundkę między mieszkaniem Harrego, wytwórnią, ewentualnie jakąś restauracją, a potem okazuje się, że muszę już wracać.
-Harry jest zajęty, nie ma się co dziwić.
-Wiem, nie mam mu tego za złe. Po prostu tęsknię za tym wszystkim, co kiedyś robiliśmy razem...
-Rozumiem -nie wiedziałam, co innego powiedzieć, dlatego wydusiłam z siebie jedynie to.
-A ty?
-Ja? -zapytałam zakłopotana, nie wiedząc, o co pyta.
-Harry spędza z tobą dużo czasu, prawda?
-Nie... to znaczy widujemy się czasem w wytwórni -nieśmiało się uśmiechnęłam.
-Wiem, że ci się narzuca, zresztą sam się do tego przyznał.
-Słucham? -zdziwiłam się.
-Mój brat tak jakby... cóż, spodobałaś mu się -powiedziała niepewnie. -Ale zdaje sobie sprawę z tego, że jesteś z Niallem, dlatego spokojnie, przestanie się narzucać -posłała mi przyjazny uśmiech. "Przestanie się narzucać" -to utkwiło mi w głowie, zaraz po "spodobałaś mu się". Nie mogłam zweryfikować, czy słowa Gemmy były w stu procentach prawdą, ale przecież Harry to jej brat, siostry się nie okłamuje.
-Harry wcale się nie narzuca -a nawet jeśli, to niech narzuca się jeszcze bardziej. Drugą część odpowiedzi zostawiłam oczywiście dla siebie, chociaż bardzo chciałabym, aby to wiedział.
-Daj spokój, on sam dobrze wie, że tak jest. Właśnie dlatego chce wyjechać. Myśli, że jeśli nie zobaczy cię przez jakiś czas, to mu minie. Moim skromnym zdaniem to mu się nie uda, ale Harry jest mądrzejszy. Jak zwykle -wywróciła oczami. Lekko się zaśmiałam, chociaż wcale nie było mi do śmiechu. Moja teoria się sprawdziła. Harry wyjeżdżał przeze mnie. Przez mój pieprzony "związek".
-Nie jestem z Niallem -czy ja powiedziałam to na głos?
-Co? -reakcja Gemmy była wystarczającą odpowiedzią na moje pytanie. Obejrzałam się dookoła, upewniając się, że nikt nas nie słucha i powtórzyłam:
-Nie jestem z Niallem -tym razem nieco niepewnie, ale wciąż zdeterminowana, by powiedzieć Gemmie całą prawdę.
-Jak to, przecież ty i on, wy...
-Wiem, że to tak wygląda... Właśnie, wygląda, ale wcale tak nie jest. George chciał, żebym udawała związek z Niallem. Dzięki temu sprzedaż płyt miała wzrosnąć, mieliśmy zwrócić większą uwagę na zespół...
-Ty się na to zgodziłaś? -zapytała, a w jej oczach zaczęło się malować lekkie obrzydzenie do mojej osoby. Nie dziwiłam się, sama nie jestem dumna, z tego, co robię. Gemmie nie chodziło jednak o to, że potrafiłabym udawać uczucia. Bolało ją to, że raniłam bliską jej osobę. Raniłam Harrego.
-Nie chciałam -spuściłam wzrok, a mój ton automatycznie zmienił się na smutniejszy. -George zagroził, że chłopcy zrezygnują z wytwórni. Gemma zrozum, tata jest jedyną osobą jaką mam, nie mogę pozwolić by miał jakiekolwiek problemy -nadal na nią nie spojrzałam, nie miałam dość odwagi by to zrobić.
-Chciałabym powiedzieć, że rozumiem twój wybór, ale chyba nie umiałabym udawać, że kogoś kocham, raniąc przy tym innych.
-Przepraszam, wiem, że ranię Harrego. I cholernie mi z tym źle... Po prostu zdałam sobie sprawę z tego, że mi na nim zależy po tym, jak zgodziłam się na ten chory układ z Georgem.
-Zmieniłam zdanie, mam nadzieję, że wszystko pójdzie po myśli Harrego i wyjazd pozwoli mu o tobie zapomnieć.
-Ja też -wydukałam pod nosem, mimo że chciałabym by stało się zupełnie odwrotnie.
-Masz zamiar ciągnąć ten związek w nieskończoność? Czy przez przypadek czeka was bolesne rozstanie?
-Mamy być parą przynajmniej do połowy września, później zrobimy, co będziemy chcieli.
-Powiesz w ogóle Harremu?
-Nie mogę -spojrzałam na nią i bezradnie wzruszyłam ramionami.
-Wiem, że nie jest ci obojętny, widziałam, jak na niego patrzysz.
-Zależy mi na nim - wypowiedziałam te słowa na kilka chwil przed tym, jak w moim gardle poczułam kluchę, a oczy napełniły się łzami. Nie chciałam płakać, ale w tym momencie nie mogłam tego powstrzymać. Po moich policzkach spłynęło kilka łez, po czym poczułam jak Gemma mnie przytula. Dziewczyna zaczęła gładzić moje plecy i powtarzała tylko "będzie dobrze".
Zniknęła złość, jaką wyczuwałam u niej zaraz po tym, jak powiedziałam prawdę. Zamieniła się chyba we współczucie. Wiedziałam jednak, że ma do mnie żal o to, że ranię jej brata. Spójrzmy prawdzie w oczy, sama miałam do siebie o to żal.
Odwiozłam Gemmę pod apartamentowiec, w którym znajdowało się mieszkanie Harrego i spędziłyśmy chwilę w ciszy. Zgasiłam silnik, więc nawet radio przestało grać. Miałam wrażenie, że będziemy tak tkwiły w nieskończoność.
-Przepraszam -zdołałam jednak z siebie wydusić.
-Nie mnie powinnaś przepraszać.
-Wiesz, że nie mogę mu powiedzieć...
-Zrobisz jak uważasz -posłała mi spojrzenie przepełnione bólem. Kilka razy próbowała namówić mnie, abym powiedziała Harremu prawdę. I szczerze mówiąc nie marzyłam o niczym innym, ale przecież nie mogłam tego zrobić. Poprosiłam Gemmę by ona również zostawiła to dla siebie, po czym dziewczyna wyszła z samochodu. Zanim odjechałam, chciałam chwilę pobyć w ciszy. Właśnie dlatego siedziałam w samochodzie, z głową opartą o zagłówek. Nie wiem, ile czasu minęło, nawet się tym nie przejmowałam. Odpaliłam auto, dopiero wtedy, kiedy stwierdziłam, że myślenie o tym i tak nic nie da. Harry wyjeżdża, a ja nie mogę go powstrzymać. Wróciłam do domu, gdzie czekał na mnie tata i po chwilowej pogawędce, od razu udałam się na górę. Siedziałam na łóżku i zajmowałam się edycją zdjęć dopóki nie usłyszałam głosu ojca:
-Zoe, list do ciebie! -oderwałam wzrok od ekranu laptopa i chwilę się zastanowiłam. -Z Paryża.
-Cholera -syknęłam przez zęby i z prędkością światła, zbiegłam na dół. Podbiegłam do drzwi, w których tata rozmawiał z listonoszem.
-Zoe Green? -zapytał nieznajomy mężczyzna. W odpowiedzi jedynie przytaknęłam. Właśnie wtedy podsunął mi dokument do podpisania, po czym wręczył list. W między czasie tata zdążył się pożegnać i udał do salonu. Kiedy załatwiłam sprawę związaną z listem, sama zrobiłam to samo. Niezależnie od tego, co znajdowało się w kopercie, musiałam mu powiedzieć. A może wcale się nie dostałam? Po drugie, nawet jeśli tak, nigdzie nie pojadę, więc co mi szkodzi?
-Tato... -zaczęłam niepewnie.
-Nie wysilaj się, po prostu powiedz, czy się dostałaś -spojrzał na mnie i ciepło się uśmiechnął. Wiedział. Jakim cudem on wiedział?
-Otworzysz czy mam zrobić to za ciebie? -nie pozwolił mi na dalsze zastanawianie się, więc zdecydowanym ruchem rozdarłam kopertę.
-Uprzejmie informujemy bla bla.. -zaczęłam czytać, po czym dotarłam do sedna -została pani przyjęta! -wydarłam się tacie prosto w twarz i obserwowałam, jak jego oczy otwierają się do wielkości pięciozłotówek. Nie musiałam długo czekać, aż chwyci mnie w swoje ramiona i zacznie gładzić po plecach.
-Jestem ciebie tak dumny -powiedział mi do ucha nieco drżącym głosem.
-Tato... -zaczęłam niepewnie -ja nigdzie nie pojadę -lekko zmarszczył czoło i czekał na dalsze wyjaśnienia. -Nie zostawię tego, co mam tutaj.
-Nie możesz zmarnować takiej szansy -podszedł bliżej i chwycił mnie za ramiona. -Niektórzy mogą tylko marzyć o studiach na takiej uczelni. Nina wyjeżdża do Manchesteru, więc i tak nie widywałybyście się zbyt często. Niall w listopadzie zaczyna trasę, nie zostanie w Londynie -tato chyba oswoił się z myślą, że w końcu znalazłam chłopaka. Problem polegał tylko na tym, że Niall nie był moim chłopakiem.
-Bardziej chodziło mi o ciebie, nie zostawię ciebie -wytłumaczyłam, spuszczając wzrok. Nie chciałam na niego patrzeć, bo wiedziałam, że prędzej czy później zacznie mnie namawiać do zmiany decyzji. Miałam rację, już po chwili usłyszałam, że mama na pewno chciałaby, abym wyjechała. Studia w Paryżu od zawsze były moim marzeniem i nie chciałam stracić własnej szansy. Nie chciałam także zostawiać taty samego. Od śmierci mamy wszystko się zmieniło, a ja nie czułam abyśmy byli gotowi na mieszkanie osobno. Drugim powodem, dla którego nie chciałam wyjechać, był Harry. Jednak on już wyjechał. Co więcej, jeśli Niall zaczyna trasę w listopadzie, to z pewnością nie zabraknie na niej Harrego. Został więc jedynie jeden powód, dla którego nie mogłam wyjechać. Ten jednak chciał za wszelką cenę przekonać mnie, że sam doskonale sobie poradzi. Nie powiedziałam "nie". Co nie znaczy wcale, że powiedziałam "tak". Postanowiłam przespać się z myślami i zdecydować następnego dnia. Zdecydowałam też, że na razie nie będę informowała Niny, bo ona również zmuszałaby mnie do wyjazdu. Zanim udałam się do swojego pokoju, postanowiliśmy razem z tatą przygotować kolację. Pokroiłam warzywa do sałatki, w czasie gdy on zajmował się kurczakiem. Jedliśmy, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Później pozwoliłam tacie zająć się pracą, którą zabrał do domu. Sama natomiast, wzięłam naczynia do kuchni i zaczęłam zmywać.
Kiedy tylko skończyłam, udałam się do siebie i wróciłam do przeróbki zdjęć, którą rozpoczęłam wcześniej. Byłam w trakcie zapisywania jednego z nich, kiedy na ekranie mojego telefonu pojawiła się wiadomość od Gemmy: "Harry wylatuje o 11.30, zastanów się, czy na pewno nie chcesz powiedzieć mu prawdy"
Cały wysiłek, jaki włożyłam w niemyślenie o całej tej sytuacji, został w tym momencie zmarnowany. Moje myśli znów wypełniło jedno: Harry. Byłabym cholernie szczęśliwa, gdybym mogła powiedzieć mu prawdę i zacząć od nowa. Jednak nie mogę. Związek z Niallem ma ciągnąć się jeszcze kilka tygodni, więc i tak nie mogłabym spotykać się z Harrym.
Nie odpisałam na smsa Gemmy, właściwie sama nie wiedziałam, co miałabym w nim umieścić. Jedno "przepraszam", które tak naprawdę nie należy się jej i tak nie wystarczy. Tkwiłam, rozdarta między dwiema decyzjami przez kolejne kilka godzin.