-Wstawaj, bo twoja śmierć jest bliska! -Nina wykrzyczała mi do
ucha, w czego efekcie, spadłam z łóżka. Bliskie spotkanie z podłogą sprawiło,
że nagle się ocknęłam i ujrzałam nad sobą rozwścieczoną twarz przyjaciółki.
-Miło cię widzieć -wymusiłam uśmiech i odpowiedziałam
zachrypniętym jeszcze głosem.
-Co to ma być? -zaczęła machać mi przed nosem telefonem.
-Twój telefon -mruknęłam, doskonale wiedząc, że nie o to jej
chodzi.
-Mówię o tym zdjęciu! -znów krzyknęła, upewniając się, że na
ekranie wciąż widnieje jej śpiąca twarz.
-Oj daj spokój -ciągnęłam z zamkniętymi oczami, po czym odwróciłam
się na drugi bok. Wcale nie miałam problemu ze spaniem na podłodze, będąc
zmęczona, mogłam robić to dosłownie wszędzie.
-Wnioskując po waszych krzykach, już nie śpicie -w pokoju pojawił
się tata. -Zoe, kochanie, co ty robisz na podłodze?
-Mały wypadek przy pracy -wymamrotałam do dywanu.
-Cóż -lekko westchnął pod nosem. -Zejdziecie na śniadanie?
-Pana córka chyba woli kontynuować swoje bliskie spotkanie z
podłogą, ja natomiast bardzo chętnie -podejrzewam, że przeniosła wzrok na tatę
i lekko się uśmiechnęła. Nie mogłam jednak tego sprawdzić, gdyż ciągle
przytulałam wykładzinę. Chwilę później w pokoju nastała cisza, Nina i tata
musieli wyjść. Zostałam więc sama, mając możliwość kontynuowania swojej
podłogowej drzemki. Po około piętnastu minutach, drzwi się otworzyły, a nad
swoją głową ujrzałam Ninę.
-Twój tata mówi, że jeśli chcesz się z nim zabrać do wytwórni,
powinnaś zejść.
-Ale ja nieeeee chcęęęę! -zaczęłam marudzić.
-Wiem, że perspektywa spędzenia całego ranka na podłodze jest dla
ciebie bardziej atrakcyjna, ale podejrzewam, że zastaniesz Harrego w wytwórni
-puściła mi oczko.
Dopiero wtedy przypomniała mi się wczorajsza rozmowa ze Stylesem.
Obiecałam mu przecież kawę w bufecie. Podniosłam się więc z podłogi i czym
prędzej ruszyłam do łazienki.
-Wow, nie wiedziałam, że on aż tak na ciebie działa -rzuciła,
udając zdziwienie.
-Daj spokój -wywróciłam oczami, -obiecałam mu tylko, że wpadnę.
-Weź różową, bardziej ci pasuje -wskazała na bluzkę, widząc, że
waham się między dwiema.
-Dzięki -rzuciłam trochę od niechcenia, po czym lekko się
uśmiechnęłam, okazując jednak wdzięczność.
Założyłam na siebie bluzkę, którą poleciła Nina, po czym na moich
nogach znalazły się też dżinsy. Chwilę później, razem z przyjaciółką, zeszłam
na dół, gdzie znalazłam wychodzącego już tatę.
-Jadę z tobą -oznajmiłam, wsuwając na stopy białe conversy.
Do samochodu wsiadła z nami także Nina, którą odwieźliśmy do domu.
Po drodze, wysłałam smsa do Nialla, prosząc, by przyjechał do wytwórni i,
delikatnie mówiąc, dał Harremu do zrozumienia, że coś między nami
"iskrzy". Wstąpiliśmy też do piekarni po rogaliki. Później, wraz z
tatą, weszliśmy do jego biura. Usiadłam na przeciw niego i spojrzałam na
telefon, gdzie widniała nowa wiadomość sprzed 2 minut:
Od: Harry
"Za chwilkę będę wchodził do biura Twojego taty. Gdzie
jesteś? :)"
W momencie, gdy drzwi otworzyły się stwierdziłam, że już nie warto
odpisywać. Widząc uśmiechniętego chłopaka, nie byłam w stanie nie odwzajemnić
gestu.
-Dzień dobry, Dan -Harry wyciągnął rękę do mojego ojca, po czym
znów spojrzał na mnie. -Zoe -przytaknął.
-Hej -wstałam i znów lekko się uśmiechnęłam. -Tato wybacz,
spotkamy się później -przeniosłam wzrok na ojca i po jego minie wywnioskowałam,
że zgodził się na moją propozycję.
-Do zobaczenia -powiedział Harry i zaraz po mnie, wyszedł z biura.
W milczeniu, jedynie raz po raz na siebie spoglądając, udaliśmy
się do windy. Biurowy bufet znajdował się na drugim piętrze, więc wcisnęłam
guzik właśnie z tym numerem.
-Dzień dobry -przywitałam się z panią Barbarą, która pracuje w
biurowej kafejce odkąd pamiętam.
-Zoey -przywitała mnie entuzjastycznie, -co podać?
-To co zawsze, tylko dwa razy -uśmiechnęłam się.
-Oczywiście, siądźcie zaraz wam przyniosę.
-Dziękuje -powiedziałam i poszłam do stolika.
-Skąd wiesz, że Twoje zamówienie będzie mi smakować? -Harry zadał
mi pytanie, kiedy obaj zajęliśmy miejsce przy jednym ze stolików.
-Jedynym wytłumaczeniem może być uczulenie na czekoladę albo bitą
śmietanę. Nie bój się, nie otruje cię -zaśmiałam się.
W tym samym momencie także leżący na stole telefon wydał z siebie
dźwięk. Na ekranie widniała wiadomość od Nialla: "Będę jak tylko przebiję
się przez Londyn:) x".
-Przepraszam, pozwól, że odpiszę -spojrzałam na niego, prosząc o
wyrozumienie. Po jego lekkim przytaknięciu, wystukałam szybkie "okej"
i wysłałam do Nialla. –Jeszcze raz przepraszam –podniosłam wzrok na
Harrego.
-Daj spokój, rozumiem –posłał mi ciepły uśmiech. Miałam jednak
wrażenie, że nie był on szczery.
-Wszystko w porządku? –zapytałam, widząc jego niewyraźną minę.
-Tak –przytaknął.
-Dlaczego zaproponowałeś mi spotkanie skoro teraz milczysz? –znów
to ja zadałam pytanie, tym samym przerywając moment niezręcznej ciszy.
-Przepraszam, myślałem, że łatwiej znajdziemy tematy do rozmowy…
-Uwielbiam tę piosenkę –to ja postanowiłam zmienić temat, kiedy z
radia zaczęły wydobywać się pierwsze dźwięki piosenki.
-Coldplay.
-Mhm –przytaknęłam, wciąż delektując się muzyką. –Koncert Coldplay
był pierwszym, na który zabrał mnie tata. Do dziś go pamiętam.
-Kiedy to było? –zapytał, siedzący naprzeciw Harry.
-Miałam wtedy jakieś dziesięć lat. Tata dopiero rozwijał
wytwórnię. Razem ze wspólnikiem, szukali młodych, dobrze zapowiadających się
zespołów, widać udało się –lekko uniosłam kąciki do góry.
-Udało się to mało powiedziane. Trafili w dziesiątkę –odwzajemnił
mój gest.
-Przepraszam, że przeszkodzę, wasze czekolady –podeszła do nas
pani Barbara i ustawiła na stole dwa napoje. Czekolada jak zwykle podana była w
dużych, białych kubkach z ogromną ilością bitej śmietany i posypana piankami. Bez
zastanowienia, od razu chwyciłam jedną z nich i wsadziłam do ust.
-Kiedy ostatnio byłaś na koncercie Coldplay? –zapytał, przeżuwając
jedną z pianek.
-Prawie trzy lata temu –spuściłam wzrok i nerwowo zaczęłam bawić
się materiałem bluzki. Po moim ciele nagle przeszedł nieprzyjemny dreszcz,
sprawiając, że miałam ochotę rozpłakać się jak małe dziecko.
-Wszystko okej? –zapytał, widząc moją dziwną reakcję.
-Tak, po prostu to ostatni koncert, na który zabrała mnie mama.
Niedługo później, zmarła –poniosłam głowę, by na niego spojrzeć, ale po chwili
znów ją spuściłam.
-Rozumiem, nie musimy o tym rozmawiać.
-Dzięki –lekko uniosłam kąciki ust do góry.
Harry przekonał się do gorącej czekolady, którą wcześniej
przyniosła nam pani Barbara. Opowiedziałam mu też o moim dzieciństwie, które
spędzałam właśnie w tym bufecie, kiedy rodzice nie mieli czasu, żeby się mną
zająć. Później Harry zdecydował się powiedzieć coś o sobie i swojej rodzinie.
Zatrzymał dopiero, kiedy rozmowa zeszła na temat jego ojca, mówiąc, że nie chce
o nim dyskutować. Naszą dalszą rozmowę o jakichś bzdetach przerwał dopiero
Niall, witając się ze mną nieśmiałym buziakiem w policzek. Wiedziałam, że w
normalnej sytuacji nasze powitanie wyglądałoby nieco inaczej, ale przecież
zmierzaliśmy do obwieszczenia naszego zmyślonego związku. Skoro wszyscy mieli w
niego wierzyć, to musieliśmy udawać.
-Pozwolisz, że porwę już Zoe? –Niall zwrócił się do Harrego.
-Nie mówiłaś, że jesteś umówiona z Niallem –Styles był
uśmiechnięty, ale jego oczy wydawały się nieco smutne. –Nie zawracałbym ci
głowy.
-Spokojnie –ciepło się do niego uśmiechnęłam, -miło było cię
zobaczyć. My powinniśmy się już chyba zbierać… -spojrzałam na blondyna.
-Racja –Niall niepewnie przytaknął i wstał z miejsca. Zaraz po
nim, zrobiłam to samo.
-Musimy to kiedyś powtórzyć, pyszna czekolada –tylko przytaknęłam
na słowa Harrego. –Nie będę was już zatrzymywał, bawcie się dobrze.
-Na razie, stary –Niall pożegnał się z nim, przybijając piątkę.
Chwilę później Harry podszedł do mnie i złożył lekki pocałunek na moim
policzku. To sprawiło, że moje ciało przeszedł taki sam dreszcz jak za ostatnim
razem. Był on jednak w pełni kontrolowany.
-Po co ta cała szopka? -Niall zapytał dopiero wtedy, kiedy sami znaleźliśmy się w windzie.
-Bo jesteś moim chłopakiem -odpowiedziałam, sztucznie się uśmiechając.
-No i? Przecież możesz spotykać się z Harrym, pozwalam -zaśmiał się. Mnie jednak nie było do śmiechu. To nie były żarty. Spędzając czas z Harrym, jednocześnie zostałabym uznana za jego dziewczynę, a to z pewnością nie zadowoliłoby George'a.
-Dzięki, ale jeden chłopak w zupełności mi wystarczy -powtórzyłam swój gest z przed chwili i wysiadłam z windy zaraz po tym, jak drzwi się rozsunęły.
-George wie, że po ciebie przyjechałem -zdążył chwycić mnie za rękę zanim się oddaliłam.
-To znaczy? -zapytałam, kiedy tylko niebezpiecznie się do siebie zbliżyliśmy.
-To znaczy, że jesteś moją dziewczyną -sztucznie się uśmiechnął.
-Nieźle ci wychodzi sztuczny uśmiech.
-Tobie również. Zatrzymaj go jeszcze przez chwilę, bo George na pewno załatwił nam małą sesję zdjęciową na zewnątrz -głośno westchnęłam na jego słowa.
-Miejmy to za sobą -pociągnęłam Nialla za rękę. Drzwi wejściowe do wytwórni się rozsunęły i zobaczyłam przed sobą kilka mężczyzn z aparatami. Próbowali oni przepychać się z nastolatkami, pewnie czekającymi na Nialla. Kiedy tylko wyszliśmy, zaczęło się piekło. Dziewczyny piszczały, a reporterzy krzyczeli, byśmy tylko spoglądali w kierunku ich aparatów. Wzięłam głęboki oddech i asekuracyjnie, mocniej ścisnęłam rękę Nialla. Przeszliśmy kilka kroków, po czym wszystko jakby zaczęło dziać się bliżej nas. Fanki zdecydowanie miały w zamiarze znaleźć się polu widzenia mojego towarzysza, dlatego nie wahały się nawet ciągnąć go za koszulkę. Samochód, do którego zmierzaliśmy, wcale nie był zaparkowany daleko. Droga do niego wydawała się jednak ciągnąć w nieskończoność i z pewnością jeszcze by potrwała, gdyby nie ochroniarz, który do nas dołączył. Zaczął uspokajać wszystkich dookoła i lekko odpychać narzucające się osoby.
-Niall proszę, tylko jedno zdjęcie -dziewczyna spojrzała na blondyna z niemal zaszklonymi oczyma. Też przeniosłam na niego wzrok, nie wiedząc, jaki będzie jego kolejny ruch.
-Poczekaj na mnie w samochodzie -puścił moją rękę i wyciągnął z kieszeni kluczyki. Sekundę później, wcisnął je w moją dłoń, lekko mnie popychając.
-Jasne -uśmiechnęłam się i spokojnie ruszyłam w stronę samochodu. Zajęło mi to niedługą chwilę, bo zarówno fotoreporterzy, jak i fanki bardziej skupili swoją uwagę na Niallu. Usiadłam po stronie pasażera i obserwowałam, to, co działo się na zewnątrz. Również jeden z mężczyzn wykazał się inteligencją i aby złapać w kadrze nas oboje (Nialla i mnie) stanął przed maską samochodu. "Mój chłopak" cierpliwie robił sobie zdjęcia z każdym, kto o to poprosił, a chwilę później dołączył do mnie.
-Przepraszam -wydusił, przekręcając kluczyk w stacyjce.
-Daj spokój, to nie twoja wina -spojrzałam na niego, posyłając przyjazny uśmiech. Chłopak niepewnie go odwzajemnił.
-Zmywajmy się stąd, co? -lekko przytaknęłam. Niall ruszył, uważając, by nikogo nie potrącił. Kiedy fankom zabrakło w końcu sił, by biec, samochód mógł w końcu swobodnie poruszać się po drodze.
-Dokąd jedziemy? -zapytałam w końcu.
-Nie wiem, może za miasto? Mam ochotę odpocząć od tego wszystkiego...
-Znasz jakiekolwiek miejsce, w którym cię nie znajdą?
-Po co ta cała szopka? -Niall zapytał dopiero wtedy, kiedy sami znaleźliśmy się w windzie.
-Bo jesteś moim chłopakiem -odpowiedziałam, sztucznie się uśmiechając.
-No i? Przecież możesz spotykać się z Harrym, pozwalam -zaśmiał się. Mnie jednak nie było do śmiechu. To nie były żarty. Spędzając czas z Harrym, jednocześnie zostałabym uznana za jego dziewczynę, a to z pewnością nie zadowoliłoby George'a.
-Dzięki, ale jeden chłopak w zupełności mi wystarczy -powtórzyłam swój gest z przed chwili i wysiadłam z windy zaraz po tym, jak drzwi się rozsunęły.
-George wie, że po ciebie przyjechałem -zdążył chwycić mnie za rękę zanim się oddaliłam.
-To znaczy? -zapytałam, kiedy tylko niebezpiecznie się do siebie zbliżyliśmy.
-To znaczy, że jesteś moją dziewczyną -sztucznie się uśmiechnął.
-Nieźle ci wychodzi sztuczny uśmiech.
-Tobie również. Zatrzymaj go jeszcze przez chwilę, bo George na pewno załatwił nam małą sesję zdjęciową na zewnątrz -głośno westchnęłam na jego słowa.
-Miejmy to za sobą -pociągnęłam Nialla za rękę. Drzwi wejściowe do wytwórni się rozsunęły i zobaczyłam przed sobą kilka mężczyzn z aparatami. Próbowali oni przepychać się z nastolatkami, pewnie czekającymi na Nialla. Kiedy tylko wyszliśmy, zaczęło się piekło. Dziewczyny piszczały, a reporterzy krzyczeli, byśmy tylko spoglądali w kierunku ich aparatów. Wzięłam głęboki oddech i asekuracyjnie, mocniej ścisnęłam rękę Nialla. Przeszliśmy kilka kroków, po czym wszystko jakby zaczęło dziać się bliżej nas. Fanki zdecydowanie miały w zamiarze znaleźć się polu widzenia mojego towarzysza, dlatego nie wahały się nawet ciągnąć go za koszulkę. Samochód, do którego zmierzaliśmy, wcale nie był zaparkowany daleko. Droga do niego wydawała się jednak ciągnąć w nieskończoność i z pewnością jeszcze by potrwała, gdyby nie ochroniarz, który do nas dołączył. Zaczął uspokajać wszystkich dookoła i lekko odpychać narzucające się osoby.
-Niall proszę, tylko jedno zdjęcie -dziewczyna spojrzała na blondyna z niemal zaszklonymi oczyma. Też przeniosłam na niego wzrok, nie wiedząc, jaki będzie jego kolejny ruch.
-Poczekaj na mnie w samochodzie -puścił moją rękę i wyciągnął z kieszeni kluczyki. Sekundę później, wcisnął je w moją dłoń, lekko mnie popychając.
-Jasne -uśmiechnęłam się i spokojnie ruszyłam w stronę samochodu. Zajęło mi to niedługą chwilę, bo zarówno fotoreporterzy, jak i fanki bardziej skupili swoją uwagę na Niallu. Usiadłam po stronie pasażera i obserwowałam, to, co działo się na zewnątrz. Również jeden z mężczyzn wykazał się inteligencją i aby złapać w kadrze nas oboje (Nialla i mnie) stanął przed maską samochodu. "Mój chłopak" cierpliwie robił sobie zdjęcia z każdym, kto o to poprosił, a chwilę później dołączył do mnie.
-Przepraszam -wydusił, przekręcając kluczyk w stacyjce.
-Daj spokój, to nie twoja wina -spojrzałam na niego, posyłając przyjazny uśmiech. Chłopak niepewnie go odwzajemnił.
-Zmywajmy się stąd, co? -lekko przytaknęłam. Niall ruszył, uważając, by nikogo nie potrącił. Kiedy fankom zabrakło w końcu sił, by biec, samochód mógł w końcu swobodnie poruszać się po drodze.
-Dokąd jedziemy? -zapytałam w końcu.
-Nie wiem, może za miasto? Mam ochotę odpocząć od tego wszystkiego...
-Znasz jakiekolwiek miejsce, w którym cię nie znajdą?
-Jest takie jedno, mogę ci pokazać - uśmiechnął się, chwilę na mnie spoglądając, po czym znów skierował wzrok na drogę.
-Gdzie? -zapytałam zaciekawiona.
-Pod Londynem jest takie jedno jeziorko, nikt mnie tam jeszcze nie znalazł. To tylko godzina drogi stąd.
-Moglibyśmy wziąć coś do jedzenia i urządzić sobie piknik, co ty na to?
-Chętnie -lekko przytaknął.
-W takim razie, jedźmy najpierw do mnie. Spakujemy to, co najpotrzebniejsze.
-Pewnie -przyjaźnie się uśmiechnął, przez chwilę spoglądając na mnie od boku.
Razem z Niallem, spędziliśmy chwilę u mnie w domu. Właśnie tam, spakowałam do koszyka świeże owoce, pokrojone w kostki i wcześniej zrobioną przez mojego tatę lemoniadę. Do tego dorzuciłam też plastikowe widelce i kilka serwetek. Odłożyłam koszyk na wysepce w kuchni i ruszyłam na górę. Niall postanowił pójść ze mną. Weszłam do swojego pokoju i sięgnęłam po leżący na szafce aparat. Umieściłam go w plecaku, który zdecydowałam się ze sobą zabrać. Wsadziłam do niego też bzdety, wcześniej znajdujące się w torebce i zapięłam zamek. Mieliśmy już wychodzić, kiedy zorientowałam się, że Niall i ja możemy siedzieć nad jeziorem do wieczora, dlatego zdjęłam z wieszaka swój ulubiony sweter w gwiazdki, po czym razem z moim "chłopakiem" udaliśmy się do samochodu.
*
Razem z Niallem na chwilę oderwaliśmy się od rzeczywistości, spędzając ponad cztery godziny nad jeziorem. Nie wiem jakim cudem, w każdym razie udało nam się znaleźć wiele tematów do rozmowy. Kiedy zaczęło robić się szaro i chłodno, włożyłam na siebie sweter po czym siedliśmy przy samej wodzie, obserwując słońce znikające gdzieś za horyzontem.
-Nie masz ochoty czasem tego wszystkiego rzucić i wyjechać, gdzie pieprz rośnie? -nieśmiało zapytałam, spoglądając na niego od boku.
-Zacząć od nowa, tam gdzie nikt nic o tobie nie wie? -odpowiedział pytaniem na pytanie, przy czym uniósł brwi. Tylko twierdząco pokiwałam głową w odpowiedzi. -Cóż, nawet jeśli bym chciał, to chyba niemożliwe.
-Fakt, wszędzie znajdzie się ktoś, kto cię zna -znów przeniosłam wzrok na wodę.
-Zna to chyba niewłaściwe słowo -odezwał się po chwili namysłu. -Szczerze mówiąc, ja sam nie wiem już kim jestem.
-Co masz na myśli?
-Moje życie ostatnio wygląda jak jeden wielki kalendarz, z każdym dniem zaplanowanym po kolei. Sama widzisz, jak to działa.
-Taa -smutno się uśmiechnęłam i skupiłam na bawieniu piaskiem.
-Mówiłaś komuś o tym, że nasz związek to tak naprawdę nie związek?
-Tak, moja przyjaciółka wie -odpowiedziałam niepewnie. -A ty?
-Chciałem... ale tego nie zrobiłem -spuścił wzrok.
-Dlaczego?
-Bo tego nie ma w umowie -posłał mi cwaniacki uśmiech. Nie chciał być niegrzeczny, po prostu starał się unikać odpowiedzi.
-Ja już złamałam tę regułę, jak chcesz mogę powiedzieć jeszcze komuś -wzdrygnęłam ramionami, po czym lekko się zaśmiałam.
-O nie -odpowiedział zdecydowanie. -Miałabyś przechlapane.
-Dlaczego? -spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.
-Nieważne -przymknął oczy i przecząco pokiwał głową. -Powinniśmy się zbierać -wstał nagle i otrzepał spodnie. Nie wiem, czy miało to służyć nagłej zmianie tematu, czy na serio chciał już jechać, ale nie chcąc sprawiać, że poczułby się niekomfortowo, wstałam, kiedy podał mi rękę. Chwilę później znaleźliśmy się w samochodzie. Niall wsadził kluczyk do stacyjki, co równało się z automatycznym włączeniem radia. W aucie zaczęły rozbrzmiewać ostatnie wersy "Stay With Me", Sam'a Smith'a, po czym usłyszałam szarpanie gitary do "Little Things". Lekko zachichotałam pod nosem, wiedząc, że Niall się zdenerwuje. Kiedy tylko w samochodzie rozległ się głos Zayna, zaczęłam śpiewać, udając, że umiem to robić. Nie umiałam. Mój popisowy występ nie miał końca, a Niall musiał się z nim pogodzić. Po jakimś czasie wyraźnie zaczęło go to bawić.
-Teraz ty -usiadłam bokiem na miejscu pasażera i obserwowałam, jak bierze oddech. Zaczął śpiewać. Jego dość zmęczony głos wydawał się brzmieć jeszcze lepiej niż na nagraniu. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i nagrałam krótkie wideo, wstawiając na Instagrama z dopiskiem: "W drodze do domu. Załapałam się na darmowy koncert ;)".Nie chciałam zagłębiać się w komentarze, które momentalnie zaczęły pojawiać się pod postem, dlatego zajęłam się rozmową z Niallem.
-Jutro mamy spotkanie z chorymi dziećmi -przyciszył radio, po czy kontynuował, -chciałabyś się wybrać?
-Załatwcie to sami, tak chyba będzie lepiej -ciepło się uśmiechnęłam. Odmówiłam nie dlatego, że nie miałam ochoty spotykać się z chorymi, zrobiłam to, bo Nina prosiła mnie, żebym została w domu. Zważywszy na to, że tego dnia były moje urodziny, na pewno chciała zrobić mi niespodziankę.
-No dobrze -odpowiedział.
*
-Odwiozę cię do domu -usłyszałam, kiedy wjechaliśmy do centrum.
-Mhm -przytaknęłam. Gdyby nie fakt, że zrobiło się dość szaro, oczywiście nie kazałabym mu się kłopotać. Nie podobała mi się jednak perspektywa samotnego przemierzania ciemnych ulic Londynu, dlatego nie odmówiłam. Pod domem znaleźliśmy się po około piętnastu minutach. Wysiadłam z samochodu. Niall zrobił to samo. Pomógł mi wyciągnąć kosz z bagażnika, po czym zauważyliśmy mężczyznę ukrywającego się z aparatem za jednym z drzew. Chyba oboje byliśmy zmęczeni, dlatego postanowiliśmy to zignorować. Niall ucałował mój policzek i wsiadł z powrotem do auta. Wchodząc do domu, od razu rzucił mi się w oczy tata, leżący na kanapie, już śpiąc. Podejrzewam, że na mnie czekał. Niestety, wróciłam zbyt późno, aby móc z nim pogadać. Okryłam ojca kocem zaraz po tym, jak odłożyłam piknikowy kosz na kuchennym blacie. Chwilę później, najciszej jak tylko potrafiłam, przemknęłam do swojego pokoju. Włączyłam lampkę przy stoliku nocnym, by choć trochę oświetlić pomieszczenie. Kiedy zmieniłam obcisłe jeansy na parę wygodnych dresów, sięgnęłam do torebki po telefon i wybrałam numer do Niny.
-Halo? -usłyszałam jej głos w słuchawce.
-Hej, to ja. Obudziłam cię?
-Nie, jeszcze się nie kładłam. Co u ciebie?
-Przed chwilą wróciłam do domu, Niall zabrał mnie za miasto.
-Zdążyłam już zauważyć -lekko zachichotała.
-Słucham? -zapytałam zmieszana.
-Włącz laptopa, wyślę zdjęcie -posłusznie sięgnęłam po urządzenie, leżące na łóżku, tuż za moimi plecami i otworzyłam pokrywę. Wpisałam hasło zabezpieczające, po czym włączyłam czat mój i Niny. Czekało tam na mnie zdjęcie, które musiał zrobić fotograf stojący pod moim domem, kiedy tylko wysiedliśmy z Niallem z samochodu.
-Oni są wszędzie, ten gość dosłownie żyje w moim ogródku. To jest jakaś paranoja.
-Wyluzuj, musiałaś się z tym liczyć. Niedługo wasz związek magicznie się rozpadnie i znów będziesz cieszyć się wolnością.
-Dzięki -odpowiedziałam, mimo że jej pocieszenie było dość marne.
-Bądź jutro w domu, wpadnę i wypijemy twoje zdrowie.
-Właśnie taką miałam nadzieję -uśmiechnęłam się pod nosem.
-W takim razie ja idę spać i widzimy się jutro.
-Jasne, śpij dobrze.
-Dobranoc -usłyszałam, po czym wcisnęłam czerwoną słuchawkę, kończącą połączenie.
Odłożyłam telefon na łóżko, a sama udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic zaraz po tym, jak zmyłam makijaż. Później włożyłam na siebie krótkie spodenki i luźną koszulkę. Nieco wilgotne włosy upięłam w kucyk i wróciłam do pokoju. Ekran mojego telefonu został podświetlony, co oznaczało, że dostałam jakieś powiadomienie. Wzięłam więc urządzenie do rąk i przeczytałam: "Masz jakieś plany na jutro? Jestem w Londynie na kilka dni, mogłybyśmy się spotkać :) x". Wiadomość wysłała Gemma -siostra Harrego. Zastanawiałam się chwilę, co umieścić w smsie zwrotnym, zdecydowałam się jednak na: "Jutro są moje urodziny, spędzam czas z tatą i przyjaciółką. Jeśli nie masz nic przeciwko, możemy spotkać się pojutrze :) x". Gemma odpisała po kilku minutach, zgadzając się na moją propozycję. Po odpisaniu na kilka tweetów, postanowiłam ostatni raz położyć się spać jako nastolatka.
-Pod Londynem jest takie jedno jeziorko, nikt mnie tam jeszcze nie znalazł. To tylko godzina drogi stąd.
-Moglibyśmy wziąć coś do jedzenia i urządzić sobie piknik, co ty na to?
-Chętnie -lekko przytaknął.
-W takim razie, jedźmy najpierw do mnie. Spakujemy to, co najpotrzebniejsze.
-Pewnie -przyjaźnie się uśmiechnął, przez chwilę spoglądając na mnie od boku.
Razem z Niallem, spędziliśmy chwilę u mnie w domu. Właśnie tam, spakowałam do koszyka świeże owoce, pokrojone w kostki i wcześniej zrobioną przez mojego tatę lemoniadę. Do tego dorzuciłam też plastikowe widelce i kilka serwetek. Odłożyłam koszyk na wysepce w kuchni i ruszyłam na górę. Niall postanowił pójść ze mną. Weszłam do swojego pokoju i sięgnęłam po leżący na szafce aparat. Umieściłam go w plecaku, który zdecydowałam się ze sobą zabrać. Wsadziłam do niego też bzdety, wcześniej znajdujące się w torebce i zapięłam zamek. Mieliśmy już wychodzić, kiedy zorientowałam się, że Niall i ja możemy siedzieć nad jeziorem do wieczora, dlatego zdjęłam z wieszaka swój ulubiony sweter w gwiazdki, po czym razem z moim "chłopakiem" udaliśmy się do samochodu.
*
Razem z Niallem na chwilę oderwaliśmy się od rzeczywistości, spędzając ponad cztery godziny nad jeziorem. Nie wiem jakim cudem, w każdym razie udało nam się znaleźć wiele tematów do rozmowy. Kiedy zaczęło robić się szaro i chłodno, włożyłam na siebie sweter po czym siedliśmy przy samej wodzie, obserwując słońce znikające gdzieś za horyzontem.
-Nie masz ochoty czasem tego wszystkiego rzucić i wyjechać, gdzie pieprz rośnie? -nieśmiało zapytałam, spoglądając na niego od boku.
-Zacząć od nowa, tam gdzie nikt nic o tobie nie wie? -odpowiedział pytaniem na pytanie, przy czym uniósł brwi. Tylko twierdząco pokiwałam głową w odpowiedzi. -Cóż, nawet jeśli bym chciał, to chyba niemożliwe.
-Fakt, wszędzie znajdzie się ktoś, kto cię zna -znów przeniosłam wzrok na wodę.
-Zna to chyba niewłaściwe słowo -odezwał się po chwili namysłu. -Szczerze mówiąc, ja sam nie wiem już kim jestem.
-Co masz na myśli?
-Moje życie ostatnio wygląda jak jeden wielki kalendarz, z każdym dniem zaplanowanym po kolei. Sama widzisz, jak to działa.
-Taa -smutno się uśmiechnęłam i skupiłam na bawieniu piaskiem.
-Mówiłaś komuś o tym, że nasz związek to tak naprawdę nie związek?
-Tak, moja przyjaciółka wie -odpowiedziałam niepewnie. -A ty?
-Chciałem... ale tego nie zrobiłem -spuścił wzrok.
-Dlaczego?
-Bo tego nie ma w umowie -posłał mi cwaniacki uśmiech. Nie chciał być niegrzeczny, po prostu starał się unikać odpowiedzi.
-Ja już złamałam tę regułę, jak chcesz mogę powiedzieć jeszcze komuś -wzdrygnęłam ramionami, po czym lekko się zaśmiałam.
-O nie -odpowiedział zdecydowanie. -Miałabyś przechlapane.
-Dlaczego? -spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.
-Nieważne -przymknął oczy i przecząco pokiwał głową. -Powinniśmy się zbierać -wstał nagle i otrzepał spodnie. Nie wiem, czy miało to służyć nagłej zmianie tematu, czy na serio chciał już jechać, ale nie chcąc sprawiać, że poczułby się niekomfortowo, wstałam, kiedy podał mi rękę. Chwilę później znaleźliśmy się w samochodzie. Niall wsadził kluczyk do stacyjki, co równało się z automatycznym włączeniem radia. W aucie zaczęły rozbrzmiewać ostatnie wersy "Stay With Me", Sam'a Smith'a, po czym usłyszałam szarpanie gitary do "Little Things". Lekko zachichotałam pod nosem, wiedząc, że Niall się zdenerwuje. Kiedy tylko w samochodzie rozległ się głos Zayna, zaczęłam śpiewać, udając, że umiem to robić. Nie umiałam. Mój popisowy występ nie miał końca, a Niall musiał się z nim pogodzić. Po jakimś czasie wyraźnie zaczęło go to bawić.
-Teraz ty -usiadłam bokiem na miejscu pasażera i obserwowałam, jak bierze oddech. Zaczął śpiewać. Jego dość zmęczony głos wydawał się brzmieć jeszcze lepiej niż na nagraniu. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i nagrałam krótkie wideo, wstawiając na Instagrama z dopiskiem: "W drodze do domu. Załapałam się na darmowy koncert ;)".Nie chciałam zagłębiać się w komentarze, które momentalnie zaczęły pojawiać się pod postem, dlatego zajęłam się rozmową z Niallem.
-Jutro mamy spotkanie z chorymi dziećmi -przyciszył radio, po czy kontynuował, -chciałabyś się wybrać?
-Załatwcie to sami, tak chyba będzie lepiej -ciepło się uśmiechnęłam. Odmówiłam nie dlatego, że nie miałam ochoty spotykać się z chorymi, zrobiłam to, bo Nina prosiła mnie, żebym została w domu. Zważywszy na to, że tego dnia były moje urodziny, na pewno chciała zrobić mi niespodziankę.
-No dobrze -odpowiedział.
*
-Odwiozę cię do domu -usłyszałam, kiedy wjechaliśmy do centrum.
-Mhm -przytaknęłam. Gdyby nie fakt, że zrobiło się dość szaro, oczywiście nie kazałabym mu się kłopotać. Nie podobała mi się jednak perspektywa samotnego przemierzania ciemnych ulic Londynu, dlatego nie odmówiłam. Pod domem znaleźliśmy się po około piętnastu minutach. Wysiadłam z samochodu. Niall zrobił to samo. Pomógł mi wyciągnąć kosz z bagażnika, po czym zauważyliśmy mężczyznę ukrywającego się z aparatem za jednym z drzew. Chyba oboje byliśmy zmęczeni, dlatego postanowiliśmy to zignorować. Niall ucałował mój policzek i wsiadł z powrotem do auta. Wchodząc do domu, od razu rzucił mi się w oczy tata, leżący na kanapie, już śpiąc. Podejrzewam, że na mnie czekał. Niestety, wróciłam zbyt późno, aby móc z nim pogadać. Okryłam ojca kocem zaraz po tym, jak odłożyłam piknikowy kosz na kuchennym blacie. Chwilę później, najciszej jak tylko potrafiłam, przemknęłam do swojego pokoju. Włączyłam lampkę przy stoliku nocnym, by choć trochę oświetlić pomieszczenie. Kiedy zmieniłam obcisłe jeansy na parę wygodnych dresów, sięgnęłam do torebki po telefon i wybrałam numer do Niny.
-Halo? -usłyszałam jej głos w słuchawce.
-Hej, to ja. Obudziłam cię?
-Nie, jeszcze się nie kładłam. Co u ciebie?
-Przed chwilą wróciłam do domu, Niall zabrał mnie za miasto.
-Zdążyłam już zauważyć -lekko zachichotała.
-Słucham? -zapytałam zmieszana.
-Włącz laptopa, wyślę zdjęcie -posłusznie sięgnęłam po urządzenie, leżące na łóżku, tuż za moimi plecami i otworzyłam pokrywę. Wpisałam hasło zabezpieczające, po czym włączyłam czat mój i Niny. Czekało tam na mnie zdjęcie, które musiał zrobić fotograf stojący pod moim domem, kiedy tylko wysiedliśmy z Niallem z samochodu.
-Oni są wszędzie, ten gość dosłownie żyje w moim ogródku. To jest jakaś paranoja.
-Wyluzuj, musiałaś się z tym liczyć. Niedługo wasz związek magicznie się rozpadnie i znów będziesz cieszyć się wolnością.
-Dzięki -odpowiedziałam, mimo że jej pocieszenie było dość marne.
-Bądź jutro w domu, wpadnę i wypijemy twoje zdrowie.
-Właśnie taką miałam nadzieję -uśmiechnęłam się pod nosem.
-W takim razie ja idę spać i widzimy się jutro.
-Jasne, śpij dobrze.
-Dobranoc -usłyszałam, po czym wcisnęłam czerwoną słuchawkę, kończącą połączenie.
Odłożyłam telefon na łóżko, a sama udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic zaraz po tym, jak zmyłam makijaż. Później włożyłam na siebie krótkie spodenki i luźną koszulkę. Nieco wilgotne włosy upięłam w kucyk i wróciłam do pokoju. Ekran mojego telefonu został podświetlony, co oznaczało, że dostałam jakieś powiadomienie. Wzięłam więc urządzenie do rąk i przeczytałam: "Masz jakieś plany na jutro? Jestem w Londynie na kilka dni, mogłybyśmy się spotkać :) x". Wiadomość wysłała Gemma -siostra Harrego. Zastanawiałam się chwilę, co umieścić w smsie zwrotnym, zdecydowałam się jednak na: "Jutro są moje urodziny, spędzam czas z tatą i przyjaciółką. Jeśli nie masz nic przeciwko, możemy spotkać się pojutrze :) x". Gemma odpisała po kilku minutach, zgadzając się na moją propozycję. Po odpisaniu na kilka tweetów, postanowiłam ostatni raz położyć się spać jako nastolatka.